– daję 6 łapek!

Pierwszy człowiek na Księżycu. Mały krok dla człowieka, duży dla ludzkości. Zwycięstwo w kosmicznym wyścigu. Wszystkie te stwierdzenia prowadzą do niebywałych emocji. Zostały przekroczone pewne granice, osiągnięto sukces i wykonano założony plan. Mimo wielkiej ekscytacji, Damien Chazelle tworzy kino skromnych emocji. Pierwszy człowiek to nie jest efektowna opowieść o podboju kosmosu, a skromny dramat o kosztach, jakie trzeba ponosić za wielkie marzenia.

Pierwszy człowiek

Pierwszy człowiek

Neil Amstrong (Ryan Gosling) fachowcem w swojej profesji. Wycofany, skupiony na zadaniu potrafi wiele poświęcić. Bolesne doświadczenia z życia prywatnego stara się odsuwać na dalszy plan, a każdą kolejną stratę przyjmuje z zadziwiającym spokojem. Mąż i ojciec dwójki dzieci musi poradzić sobie ze śmiercią córeczki, przez co odsuwa od siebie wielkie emocje. Ambicje przysłaniają cały jego świat, powoli oddając jego myśli jednej wizji. Amstrong sportretowany przez Chazella wydaje się niezwykle podobny do bohaterów Whiplash czy La La Land, którzy potrafili oddać całe swoje życie dla marzeń. Podążający ze swoim sercem, odcinali się od świata zewnętrznego. Skupienie i ambicje kierowały ich działaniami. Neil otacza się murem, nie dopuszcza prawdziwych emocji, przez może wydawać się trudny i wycofany.



Prawdziwy człowiek z łatwością mógł stać się laurką dla amerykańskiej potęgi. Potwierdzeniem słuszności inwestowania miliardów w zbrojenia i nie zawsze udane projekty NASA. Chazelle pokazuje żmudne działania setek ludzi, nieudane próby, wybuchy i niespodziewane śmierci. Punktuje niepowodzenia, które doprowadziły do wielkiego sukcesu. Nie odwraca wzroku od twarzy pełnych pytań, czy amerykańska gospodarka potrzebuje tak dużych inwestycji w podbój kosmosu. I choć nie brakuje szerszej perspektywy, dla reżysera Whiplash najważniejszy jest człowiek w relacji do jego wielkich nadziei.

Pierwszy człowiek

Pierwszy człowiek

Na szczęście Amstrong nie żyje w próżni i najwięcej o astronaucie dowiadujemy się z relacji z innymi ludźmi. Pierwotnie czuły i ciepły ojciec ustępuje wycofaniu. W domu bywa rzadko, angażuje się w wychowanie dzieci, ale ma problem z pokazywaniem uczuć i emocji. To jego żona (Claire Foy) staje się spoiwem całej rodziny i głosem rozsądku. Gosling otrzymuje raczej skromny materiał do grania. Zazwyczaj wpatrzony gdzieś w dal, pogrążony w myślach jest nieobecny w rzeczywistości. Tworzy małe sceny, które zapadają w pamięci, a swoje zagubienie przykrywa ogromnym profesjonalizmem.

Pierwszy człowiek jest zbudowany na półtonach. W ważnych momentach ekran zalewa fala ciszy, a oko kamery skupia się na twarzy i oczach Neila. Roztrzęsiona kamera towarzyszy bohaterowi podczas pierwszych lotów, a także w wielkim finale, oddając chaos sytuacji i równowagę charakteru bohatera. Chazelle nie płynie z prądem, wyłamuje się utartym schematom, ale trudno uznać jego film za przełomowy. To kolejna opowieść o wyjątkowej jednostce goniącej swoje ideały wbrew oczekiwaniom otoczenia.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply