Bella (Emma Watson) nie przystaje do prowincjonalnego środowiska. Dziewczęta marzą o przystojnym mężu, książka jest dla nich obiektem zakazanym, a samodzielne działania wzbudzają pogardę. Niedopasowana do swoich czasów, odrzucona przez mieszkańców zatapia się w świecie fantazji i bez końca odrzuca amory Gastona (Luke Evans). Przypadkowe napotkanie potwora mieszkającego w pobliskim zamku odmienia jej życie. To historią, którą niemal wszyscy znają. Bill Condon nie wykracza poza bezpieczne odtworzenie animacji, czasami uwypukla pewne cechy bohaterów, ale Piękna i Bestia nie jest filmowym odkryciem.
Piękna i Bestia – piękna jest tylko bestia
Disnejowski świat w aktorskiej wersji opływa w CGI i wokalne opowieści. Condon w bezpieczny sposób odwzorowuje znane elementy, ale robi to bez werwy i energetycznego pazura. Tylko momentami pojawiają się interesujące smaczki, jak wyraźnie przerysowany z homoseksualnymi zapędami Le Fou (Josh Gad) oraz zabawne teksty o wyjściu z szafy wygłaszane przez rzeczoną szafę. Całość jest jednak niezwykle bajkowa, z pięknymi strojami, aktorami i dopieszczonym obrazem, który rozczarowuje w swej precyzji i wyważeniu. Brakuje Condonowi odrobiny szaleństwa, dzięki któremu magiczny świat mógłby stać się o wiele bardziej interesujący.
Piękna i Bestia to dwugodzinny musical. Śpiewają niemal wszyscy, w każdym momencie i na każdy temat, co nie zawsze się sprawdza. Dramatyczne piosenki niczym z Nędzników mają siłę przy grupowych wykonaniach, ale solowo zaczynają nużyć zbyt długimi sekwencjami. Zdaje się, że filmowa bajka może poruszać tych, którzy nie znają pierwowzoru. Oczekiwanie na finał staje się uciążliwe, a Dan Stevens jako bestia zachwyca o wiele bardziej niż w roli uroczego księcia.
Kenneth Branagh w Kopciuszku bawił się formą, puszczał oko do widza i z pełną werwą wprowadzał bajkowych bohaterów. U Condona Emma Watson jest przeuroczą dziewczyną, a animowana służba ma parę nośnych tekstów, ale na tym kończy się ich rola. Luke Evans swoją charyzmą zgarnia sporo uwagi, lecz to za mało do pełnokrwistej opowieści.
Piękna i Bestia posiada gwiazdorską obsadę, ogromny budżet i przypowieść starą jak świat, ale staje się nijaką inscenizacją. Zabrakło serca i duszy, które byłyby w stanie tchnąć w tą muzyczną wędrówkę odrobinę życia.