-daję 6 łapek!

Życie to ulotne chwile, które trzeba celebrować i chwytać całymi garściami. O ich znaczeniu przekonujemy się dopiero wtedy, gdy los poplącze ścieżki naszego życia, a fortuna na chwilę zamknie oczy. Penguin Bloom pokazuje, jak jeden moment może odmienić cały świat, ale daje nadzieję, że w małych rzeczach tkwi prawdziwa moc.

Przeczytaj także: Śniegu już nigdy nie będzie

Glendyn Ivin opowiada prawdziwą historię rodziny Bloom, których beztroskie wakacje w Tajlandii zamieniły się w koszmar. Sam (Naomi Watts) i Cameron (Andrew Lincoln) wraz z trójką uroczych synów cieszyli się słońcem i pięknymi widokami, kiedy zdarzył się wypadek – jednak z barierek na punkcie widokowym pękła, a Sam spadła z pokaźne wysokości. Od tej chwili jej aktywne życie przestało istnieć – kobieta trafiła na wózek inwalidzki. 

Penguin Bloom opowiada nie tyle o prywatnej walce o siłę i powrót do zdrowia psychicznego, ale przede wszystkim o sile rodziny, poczuciu winy i odkrywaniu siebie na nowo. Sam zmaga się z demonami własnej niemocy, rozpamiętuje feralny moment i nie potrafi sobie poradzić ze złością wobec najstarszego syna, który zabrał ich w miejsce, gdzie wydarzył się wypadek. Pomocny okaże się wyjątkowy mieszkaniec, który pojawi się w domu Bloomów – znaleziony na plaży ptak o imieniu Penguin.

Przeczytaj także: Gypsy

Dzieci przynoszą samotnego ptaka do domu i postanawiają się nim zająć. Kiedy idą do szkoły, opieka spada na Sam, która początkowo niechętnie podchodzi do zadania. Z czasem między Sam a Penguinem rodzi się niebywała więź, a ptaszek swoim zachowaniem przypomina raczej niesfornego psiaka. Ivin pokazuje, jak z pozoru błahe rzeczy, potrafią aktywować do działania i dają niesamowitą radość.

Ten film pełen jest optymizmu i pozytywnej energii, choć opowiada o smutnych i momentami mrocznych rzeczach, jak zmaganie się z depresją i redefinicja życia po wypadku. W tej lekkości opowiadania jest duża zasługa Naomi Watts, która potrafi wyrazić wiele za pomocą skromnych środków. Jej bohaterka nie krzyczy o pomoc, nie rozrywa szat, a wiele emocji rozgrywa się w ciszy z łzą spływającą po policzku. 

Przeczytaj także: Jak najdalej stąd

Penguin Bloom to przede wszystkim opowieść o rodzinie, która nie poddaje się i potrafi dawać sobie ogromną siłę. Ivin wpuszcza do ich świata sporo światła i sprawia, że nieustannie uśmiechamy się, wraz z bohaterami ciesząc się z drobnych chwil powodzenia. Jest lekko, miło i z nadzieją na lepsze czasy.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply