-daję 6 łapek!
Sprawiedliwości musi stać się za dość. Złodziej zostanie okradziony, a klasa pracująca odegra się na zdeprawowanej mniejszości. Pechowi szczęściarze to zaangażowany heist movie, w którym bohaterowie w przemyślany sposób odpłacają się za poniesione krzywdy. Ocean’s 11 w argentyńskim anturażu, wśród błota, wiatru, potu i łez.
Przeczytaj także: Kołysanka
Sebastián Borensztein rozpoczyna swoją opowieść tuż przed wybuchem wielkiego kryzysu gospodarczego w Argentynie. Fermin (Ricardo Darin) wraz z żoną chcą rozpocząć swoje życie zawodowe od nowa. Do głowy przychodzi im świetny plan, by wykorzystać przestrzeń dawnej fabryki i stworzyć spółdzielnię dla lokalnych rolników. By rozpocząć działalność, potrzebują inwestorów i rozpoczynają lobbowanie pozbawionych pracy mieszkańców.
Fermin wraz ze swoim kumplem Antonio (Luis Brandoni) przekonuje do udziału w inwestycji lokalną społeczność. Większość z nich wyciąga ze skarpetek swoje ostatnie oszczędności w nadziei na odmianę losu. W końcu inwestycja ma wszystkim się opłacić. Pech chce, że wpłacone do banku pieniądze wyparowują, a podejrzanym o defraudację staje się lokalny mecenas. Ucieleśnienie wyzysku i zła.
Po pierwotnym załamaniu i rezygnacji, bohaterowie postanawiają wziąć sprawiedliwość we własne ręce. Pokaźna ekipa odkrywa, gdzie znajdują się pieniądze i planuje, w jaki sposób można je odzyskać. Miliony zakopane z dala od miasta pośrodku niczego w strzeżonym bunkrze stają się prawdziwym wyzwaniem. W końcu trzeba nie tylko pokonać własne słabości, ale odkryć swoje mocne strony i przechytrzyć system.
Przeczytaj także: W labiryncie
Pechowi szczęściarze to zabawna opowieść o współczesnych Robin Hoodach, dla których misją staje się zabrać bogatym i oddać biednym. I choć początek bywa nudny i przewidywalny, kiedy cały zespół zbiera się, by odzyskać pieniądze, historia nabiera tempa. Ciekawe charaktery, lekko nierozgarnięte osobowości i intrygujący, momentami zaskakujący plan sprawiają, że film Borensztein ogląda się naprawdę przyjemnie.