Paweł Jasionowski – lider zespołu Masters. Pisze, komponuje, śpiewa. W Zambrowie grał w orkiestrze dętej, w Łomży uczył się w szkole muzycznej, a w Warszawie studiował kulturoznawstwo. Gra na fortepianie, saksofonie i… w sercach tysięcy fanek. Choć jego konikiem jest disco polo, ma też do powiedzenia słów kilka o filmie.
Paweł Jasionowski
Ulubiony aktor?
James Stewart. Od Hitchcocka.
.
Ulubiona aktorka?
Nie mam.
.
Wolisz oglądać filmy za dnia czy nocą?
Nocą.
.
Z kim najchętniej oglądasz filmy?
Sam.
.
Ulubiony gatunek filmowy?
Thriller.
.
Film, na którym płakałeś?
„Titanic”. Za każdym razem. Rose mi się bardzo podobała. Szczególnie w tych rozbieranych erotycznych scenach.
.
Który film możesz oglądać milion razy?
Nie ma takiego filmu. Jak oglądam film, to odstawiam go gdzieś tam dalej na półkę – jest tyle filmów na świecie! Nieliczne filmy, które oglądałem wiele razy, to „Ojciec chrzestny”, właśnie „Titanic” i „Król Lew’. Wracam nadal do „Króla Lwa”. Może miesiąc temu – już nie na kasecie VHS – obejrzałem całość. Powiedziałem, że płakałem przy „Titanicu”. Płakałem przy filmie „Król Lew’ też. Kiedy zmarł Mufasa.
.
Jest film, którego obejrzenia żałujesz?
Tak. „Kac Wawa”. Najdroższy popcorn w życiu. Nigdy tak szybko nie jadłem popcornu!
Czy są jakieś filmy, których jeszcze nie oglądałeś i wstydzisz się tych zaległości?
Na pewno jest dużo takich filmów, bo przecież nie jestem w stanie obejrzeć wszystkich. Dlaczego miałbym się wstydzić? Pewnie nawet będąc osiemdziesięciolatkiem nie obejrzę wszystkich, nawet takich klasyków. W naszym zawodzie jest tak, że dość dużo pracujemy i rzadko znajdujemy czas na to, żeby pójść do kina. Takie podróże dalekie, np. do Stanów Zjednoczonych czy Kanady – to jest dla nas podróż, gdzie oglądamy wszystkie premiery kinowe, mamy na to czas.
.
Co rodzi przekonanie, że musisz dany film obejrzeć?
Standardowo, chyba nie różnię się od innych – sprawdzam najpierw oceny. Wyjątkami są filmy z lat 60. i 70. Lubię filmy Buñuela. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego mają dość rozbieżne oceny na portalach internetowych – nie ma sensu się sugerować w tym przypadku tymi ocenami.
.
Którego bohatera filmowego podziwiasz?
Marek Mostowiak. Bo miał taką fajną czuprynkę w kształcie „M”. Nie, tak naprawdę nie ma bohatera czy bohaterki, których podziwiam. Filmy oglądam trochę pod innym kątem. Nie jestem filmoznawcą – jestem muzykiem, który patrzy na kino przez pryzmat tego, że to jest rozrywka, fajne spędzanie czasu. Czas ze znajomymi, kiedy idziemy wspólnie napić się browara w kinie albo zjeść wspólnie popcorn. Albo można obejrzeć film w domu z dziewczyną. Nie rozbieramy filmów na czynniki pierwsze, tylko przy filmach dobrze się bawimy.
Co Cię najbardziej filmowo rozczarowało?
Trudne pytanie. Rozczarowują mnie – nie zawsze – ale z reguły polskie komedie. Te nowe. Komedia jest z założenia śmieszna. To jest film, przy którym mamy się fajnie bawić. A idziemy do kina na niektóre polskie filmy i zastanawiamy się: „Kurczę, gdzie ta zabawa?”. Myślimy po połowie filmu, że to chyba nie miała być komedia. Że źle zrozumieliśmy przekaz albo reżysera, który wyreżyserował zupełnie nie ten gatunek, który chciał.
.
Masz ulubiony serial?
Nie oglądam seriali. Nie mam na to czasu. To jest trochę pożeracz czasu, a w swoim zawodzie nie mogę sobie na to pozwolić.
Jeśli powstałaby Twoja filmowa biografia, to kto by Cię zagrał?
Nie chciałbym filmu o sobie. Jeśli tak, to dokumentalny. Żeby na 50-lecie działalności zespołu Masters, jak już będziemy chodzić z laseczkami, będziemy dinozaurami muzycznymi – wtedy może tak. Dokument tak – fabularyzowany nie. Nawet gdyby coś takiego powstało – nie wiem, czy chciałbym zobaczyć kogoś, kto gra mnie. Aktor nie jest w stu procentach Tobą i Ty oglądając taki film wkurzasz się: „Przecież ja bym tak nigdy nie zrobił!” – ale przecież w filmie fabularyzowanym wcale o to nie chodzi.