-daję 6 łapek!
Hans Peter Molland lubi zatapiać się w naturze i w jej kontekście przedstawiać ludzkie losy. W Out Stealing Horses sięga po prozę Pera Pettersona, by odbyć sentymentalną podróż do dzieciństwa. Poszukuje zależności, które kształtują człowieka. Pokazuje dojrzewanie młodego mężczyzny i wpływ ojca na jego życie. Ten film to zatopiona w leśnych przestrzeniach opowieść o kształtowaniu własnej tożsamości za sprawą otoczenia i otaczających nas ludzi.
Trond (Stellan Skarsgard) jest mężczyzną, który świetlane lata ma już dawno za sobą. Właśnie kupił dom w małej wsi, gdzie było mu dane spędzać wakacje z ojcem. Niesiony wspomnieniami stopniowo dokopuje się w swej pamięci do najważniejszych wydarzeń z tamtych miesięcy. Molland pokazuje zarówno sielskie aspekty bycia blisko natury, ale podkreśla trud pracy i męską solidarność. Ojciec Tronda otwarcie przyznaje, że nie potrafi myśleć przy kobietach, dlatego jego żona i córka zostają w mieście. Męski wypad uczy siły, cierpliwości, czerpania z otoczenia i szorstkiej męskiej relacji.
Życie małej społeczności ulega zmianie po nieszczęśliwym wypadku. Jon, przyjaciel Tronda, ma braci bliźniaków. Podczas jednej z zabaw mały Lars chwyta za broń. Nie zdaje sobie sprawy, że jest nabita. Stabilna struktura rodziny zostaje naruszona. Choć z pozoru wszystko wydaje się w porządku, niewypowiedziane słowa gromadzą się i szukają ujścia. Trond uczy się, jak radzić sobie z gniewem, niezrozumieniem i oczekiwaniami wobec świata.
Out Stealing Horses to przede wszystkim dopieszczony wizualnie obraz. Piękno zielonych lasów kontrastuje z mroźną zimą. Każdy dźwięk ma ogromne znaczenie, a muzyka Kaspera Kaae stanowi dopełnienie odgłosów natury. Molland przygląda się szczegółom, celebruje uderzenie pioruna czy trzask gałęzi. To kraina, która kipi emocjami i życiem. Co prawda scenariusz nie przynosi niczego nowego, a struktura opowieści jest bliska książce. Dorosły Trond staje się narratorem, który wprowadza widzów do swojego świata. Przedstawia go na swoich zasadach, dlatego wszystko wydaje się dobrze poukładane. Przeszłość nie jest bolesnym wspomnieniem, ale integralną częścią, która ukształtowała jego osobowość.
Reżyser Obywatela roku niczym nie zaskakuje. Po fenomenalnej czarnej komedii można byłoby się po nim spodziewać większego pazura i dezynwoltury. Tymczasem Out Stealing Horses to poprawna opowieść o dorastaniu, przeszłości i nauce czerpania siły z bolesnych doświadczeń. Jest pięknie i aż nazbyt poprawnie.