8 – daję 8 łapek!

„Ostatnia rodzina” okazała się wielkim zwycięzcą gali finałowej Festiwalu Filmowego w Gdyni.

ostatnia rodzina recenzja

Akcja toczy się niespiesznie, jakby niezauważalnie – a jednak film pochłania widza bez reszty!

Debiutancka pełnometrażowa fabuła Matuszyńskiego oparta jest na prawdziwej historii rodziny niejednokrotnie określanej w przestrzeni publicznej mianem przeklętej.

Zdzisław Beksiński był urodzonym w 1929 roku artystą, pochodzącym z Sanoka. Rysował, malował, rzeźbił, fotografował. Szedł z duchem czasu. Poprzez pierwsze dostępne w Polsce domowe kamery, zaangażował się także w grafikę komputerową. Zmarł w 2005 roku.

Synem artysty był nie kto inny jak dziennikarz muzyczny Tomasz Beksiński. Zajmował się również tłumaczeniem z angielskiego – filmów oraz piosenek. Przełożył na polski wszystkie ówczesne filmy o Bondzie czy takie hity jak m.in. „Milczenie owiec”, „Czas Apokalipsy”, „Szklana pułapka”, „Wściekłe psy”. Pisał felietony z cyklu „Opowieści z Krypty”.

Matuszyński odtworzył dwie dekady wspólnego życia Zofii, Zdzisława i Tomasza Beksińskich oraz kolejne lata, kiedy skład rodziny stopniowo się uszczuplał. Poziom wierności, którą przy tym zachował, łatwo zweryfikować.

Pracownia malarza wygląda jak ta odtworzona z warszawskiego mieszkania w muzeum w Sanoku. Jako że Zdzisław filmował prozaiczne momenty z życia codziennego, reżyser i scenarzysta mieli możliwość tworzyć sceny odbijające najprawdziwszą rzeczywistość – jeden do jednego, zdanie do zdania, gest do gestu. Dawid Ogrodnik w roli prezentera radiowego cytuje słowa Tomasza, które znamy z materiałów archiwalnych. W „Ostatniej rodzinie” zobaczymy m.in. fragment „Wieczoru z wampirem”.

Jedną ze scen jest też np. ta, w której Tomek prowadzi ostatnią audycję w Trójce.

Film przeprowadza nas przez serię kolejnych wydarzeń, takich jak przeprowadzka Tomka Beksińskiego do własnego mieszkania, jego debiut na antenie radiowej w audycji Marka Niedźwieckiego w 1982 roku, kolejne próby samobójcze, rozczarowania miłosne, rozwój zawodowy, dopuszczenie do życia rodzinnego Piotra Dmochowskiego (Andrzej Chyra).

Przez pierwszych kilka minut szukałam klucza, za pomocą którego należy odbierać ten film. Powolna narracja trochę dezorientowała, a nerwowa gra Ogrodnika irytowała. Hipnotyzowały jednak genialnie odtworzone dialogi. Andrzej Seweryn przeszedł samego siebie! Wypowiadane przez niego słowa widz łapczywie spija z jego ust. Podobnie sprawa się ma z Aleksandrą Konieczną, grającą żonę Zdzisława i matkę Tomasza. Nic dziwnego, że nagrodzono ich w Gdyni za najlepsze role pierwszoplanowe.

I tylko kreacja Tomka pozostawia wiele do życzenia. Dawid Ogrodnik stworzył niesamowitą postać, po raz kolejny prezentując swoje talent i warsztat. W tym jednak szkopuł – stworzył. Nie – odtworzył. Wielu zarzuca aktorowi, że zrobił z Tomka Beksińskiego większego wariata niż ten nim był.

Seans obnaża też kilka błędów technicznych, ale summa summarum trudno się nadziwić, że debiut Matuszyńskiego jest aż tak dobry.

Oglądając „Ostatnią rodzinę” wdzieramy się w intymność Beksińskich, a to co zastajemy, często budzi w nas ambiwalentne uczucia. Wprowadza w zadumę, czasem budzi niesmak, innym razem trwogę, ale niejednokrotnie wszyscy zgromadzeni w sali Cinema City (a miejsca na pokazie przedpremierowym były zajęte co do jednego) wybuchali też śmiechem. I to w momentach, w których teoretycznie nie powinno się tego spodziewać…

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply