Najlepszy film nieanglojęzyczny: Niemiłość

Niemiłość

Niemiłość

Andriej Zwiagincew opowiada o rozpadzie rodziny. Jednak ponad dosłownością i brutalną rzeczywistością, snuje niezwykle metaforyczne rozważania o współczesnym społeczeństwie – nie tylko tym rosyjskim. Mówi o pragnieniu miłości i uciekaniu od niej. O egoizmie zatopienia we własnych pragnieniach i technologii/social mediach, które coraz bardziej zagarniają przestrzeń na zwyczajne spotkanie z drugim człowiekiem. To obraz ważny, mądry i wcale nie patetycznie podniosły.

Najlepszy scenariusz adaptowany: Tamte dni, tamte noce

Call Me by your name

Tamte dni, tamte noce

Przeczytałam książkę. Nie polubiłam Elio, który przedstawiał mi się jako niestabilny emocjonalnie nastolatek, który pragnie jedynie seksu. Na szczęście James Ivory wyciągnął esencję z tej pełnej erotyzmu i napięcia opowieści, skupiając się na przeżywaniu pierwszej, prawdziwej miłości. Miłości zakazanej, bo homoseksualnej. Tamte dni, tamte noce bez zbędnej gadaniny pięknie budują relację dwojga ludzi zagubionych na upalnej, włoskiej prowincji.

Najlepszy scenariusz oryginalny: Kształt wody

Perfekcyjna konstrukcja świata niemej kobiety, która zakochuje się w obcym. Jest miłość, oddech zimnej wojny, zakazany owoc, ucieczka i chwile szczęścia. Są plot twisty, finał z morałem i happy endem. To opowieść wprost skonstruowana pod Akademię. Współczesna baśń pełna oklepanych motywów, ale opowiedziana w przejmujący sposób.

Najlepsza reżyseria: Guillermo del Toro (Kształt wody)

The Shape of Water

The Shape of Water

Del Toro sprawnie łączy nastroje. Genialnie prowadzi aktorów i skutecznie rozkłada akcenty między rzeczywistością a fantazją. Tworzy w pełni autorski świat, który pomimo magicznych konotacji genialnie koresponduje z rzeczywistością. Film się nie dłuży, a dla mnie to już duży sukces.

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Allison Janney (Ja, Tonya)

Janney jest bezkonkurencyjna. Słowne tyrady, bystre oko i skrywany wewnętrznie ból. Jej postać nosi rys psychopatyczny, ale aktorka potrafi wyciągnąć z niego ludzką twarz LaVony Golden, która – co prawda nieumiejętnie – pragnęła tylko dobra dla swojego dziecka.

Najlepszy aktor drugoplanowy: Sam Rockwell (Trzy billboardy za Ebbing, Missouri)

Rockwell nie gra w otwarte karty. Oficer Jason Dixon epatuje siłą i brutalnością, nie wylewa za kołnierz i wyrzuca z siebie serię wulgaryzmów, jednak pod powłoką rasizmu i homofobii skrywa całą paletę lęków i niepokojów. Smutek i rozczarowanie Dixona widać w oczach, kiedy ciało jest całe napięte i gotowe do ataku. Rockwell perfekcyjnie łączy dualizm swojej postaci!

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Frances McDormand (Trzy billboardy za Ebbing, Missouri)

To prawdziwy popis aktorskich umiejętności. Mildred Hayes z łatwością mogła stać się kobietą-symbolem pragnącym zemsty. McDormand zachwyca w chwilach krzyku, kiedy wylewa z siebie długie monologi na temat niekompetencji policji, a także w momentach ciszy. Jej bohaterka jest w ciągłym ruchu i działaniu. To portret matki, która walczy o sprawiedliwość, a w swojej bitwie nie bierze jeńców.

Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Gary Oldman (Czas mroku)

Czas mroku

Czas mroku/Darkes Hour

Oldmanowi może zagrozić tylko Daniel Day-Lewis ze swoją kreacją projektanta Woodcocka składającego się z licznych neuroz. Mimo wszystko stawiam na rolę Oldmana, który genialnie odzwierciedlił postać Winstona Churchilla. W sposobie mówienia, chodzie i gestach aktor stał się realną postacią – choć łatwo o karykaturę i przerysowanie zachowania charyzmatycznego przywódcy. Oldman buduje swoją postać z małych elementów i choć trzeba przyznać, że charakteryzacja przychodzi mu z olbrzymią pomocą, trudno oderwać wzrok od tego odrzucającego swoją fizycznością, a pociągającego intelektem bohatera. Brytyjski aktor sprawił, że Churchhill stał się bardziej ludzki ze swoimi wątpliwościami, a także głośnym i nieznoszącym sprzeciwu zdecydowaniem. A jego przemowa w parlamencie na długo zapada w pamięci.

Najlepszy film: Trzy billboardy za Ebbing, Missouri

Trzy billboardy za Ebbing, Missouri

Trzy billboardy za Ebbing, Missouri

To film jednej bohaterki, która jest zanurzona w pełnym kompleksów i uprzedzeń otoczeniu. Ebbing staje się Ameryką w pigułce. Ameryką zmagającą się z problemami nietolerancji, przemocy, biurokratyzacji i uprzywilejowanej pozycji mężczyzn. Film McDonagha jest głośną i rozwrzeszczaną satyrą, ale pod powłoką czarnego humoru próbuje znaleźć źródło problemów. Obraz prawdziwy aż do bólu, doskonale żonglujący nastrojami, który nie pozwala o sobie zapomnieć długo po skończonym seansie. Dla mnie to jedyny słuszny wybór, którego powinna dokonać Akademia. Nie tylko ze względu na silną kobiecą postać, która nie daje się podporządkować męskiej nomenklaturze, ale przede wszystkim na aktualność podejmowanego tematu.

A czy Wy macie swoje typy? Kto powinien wyjść z Dolby Theater ze Złotym Rycerzem? Ja trzymam kciuki za swoich faworytów (i po cichu doceniam rolę Margot Robbie, która zapewne nie dostanie jeszcze Oscara. Na tą aktorkę trzeba uważać! Zdolna bestia) i przygotowuję się do nocnego czuwania. To będzie długa noc, ale za to pełna emocji i pięknych chwil!

Related Posts

Nowe Horyzonty 2024 ruszają już 18 lipca we Wrocławiu. To już 24. edycja tego święta kina, podczas...

Filmowy społecznik nie odwraca wzroku od bolesnych spraw bieżących. Ken Loach od lat przygląda się...

Powiedzieć, że mam trudną relację z filmami Christian Petzolda, to jak nic nie powiedzieć....

Leave a Reply