Jest w „Opadających liściach” dużo ciepła i czułości, choć Aki Kaurismaki nie szczędzi swoim bohaterom złośliwości. Czarna komedia z absurdalnym poczuciem humoru jest jednym z ciekawszych filmów wpisujących się w schemat komedii romantycznej, które powstały w ostatnich latach. Prawda i szczerość zastępują polukrowany świat nieosiągalnych oczekiwań i ideałów. Prostota opowiadanej historii ujmuje i zachwyca.

Opadające liście: pełni nadziei everymani

Nieidealna ona (Alma Poysti), walczącą z konsumpcjonizmem, i nieszczęśliwy on (Jussi Vatanen) z depresją i uzależnieniem od alkoholu. Spotykają się przypadkiem, podczas jednego z wieczorów karaoke i rozpoczynają nieporadne podchody. Randka w kinie na filmie Jarmuscha czy wspólna kolacja to pełne uroku, ale i dystansu spotkania, w których więcej wzajemnego obwąchiwania się niż budowania relacji. Oboje walczą z rutyną i samotnością w pełni świadomi swoich wad i przywar. Kroki za krokiem próbują zawalczyć o siebie nawzajem, ale nie zapominają o swoich potrzebach.

Beznadzieja miesza się z oczekiwaniem na lepsze dni. Kaurismaki przygląda się rzeczywistości i podbija wszystko to, co jest w niej nudne i absurdalne. Bohaterowie poruszają się niczym po wyznaczonym torze, zanurzając się w rutynie każdego dnia. To codzienna praca, niedobre jedzenie z mikrofalówki czy ukradkowe picie z „małpki” schowanej za pazuchą. Reżyser portretuje everymanów, którzy – choć nie chcą płynąć z głównym nurtem – stają się nam bardzo bliscy.

Przeczytaj także: Pierwszy dzień mojego życia

Sporo smutku przedziera się przez świetny humor Kaurismakiego. Finlandzki reżyser przywodzi mi na myśl niebanalne poczucie humoru Roya Anderssona, u którego bohaterowie w pełnej powadze wypowiadają absurdalne kwestie. Podobnie jest w „Opadających liściach”. Wycofani emocjonalnie Ansa i Holappa wypowiadają jednostajnym tonem swoje teksty. Ten kontrast buduje niesamowity komizm, ale to wyczucie słowa i umiejętne budowanie dialogów sprawia, że ten film przyciąga uwagę. Zresztą to nie jedyna kontra, która pojawia się w tej opowieści. Całości towarzyszą radiowe relacje z rozgrywającej się w Ukrainie wojnie. Poruszające przekazy umiejscawiają nas w teraźniejszości, choć otoczenie i bohaterowie zdają się być wyrwanymi z innego, przeszłego świata. 

W „Opadających liściach” jest dużo sentymentu, odrobina goryczy i nadziei. To jeden z najczulszych filmów, w którym prawda i zwyczajność mają w sobie umiejętności zachwycania i wzruszania. Kaurismaki celebruje miłość, poszukuje optymizmu i nieustannie wierzy w ludzi. Kino dalekie od obojętności, które urzeka czułością wobec swoich bohaterów.

7,5 łapki!

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply