– daję 8 łapek!

Joon-ho Bong z baśniowym sznytem przedstawia swoich bohaterów. Mija (Seo-hyeon Ahn) i Okja są przyjaciółmi. Razem biegają po lesie, spędzają radosne chwile, ciesząc się dobrami natury. Do czasu aż korporacyjny świat wedrze się w ich beztroskie życie i postanowi rozdzielić dziewczynkę i zwierzaka, z którym się wychowywała. Okja to kino, które bez nachalności i tanich chwytów każe się zaopatrzyć w paczkę chusteczek. Nie zabraknie śmiechu i wzruszeń w niezwykle barwnej oprawie. 

Okja

OKJA

Okja – świnka z klasą!

Połączenie psa z hipopotama chwyta za serce. Długie uszka jak u Kłopouchego, szczere oczy i nieco pokraczny chód pomieszany ze szczenięcą werwą wywołują uśmiech na twarzy. Okja to inteligentne stworzenie, które zostało stworzone przez korporację Lucy Mirando (Tilda Swinton). Po latach hodowania czas zebrać plon – Mija jednak nie zamierza oddać swojego przyjaciela bez walki. Rozbija świnkę skarbonkę i wyrusza na poszukiwania najlepszej świni na świecie. Musi uratować ją przed niebezpiecznym laboratorium i rzeźnią. Z pomocą przychodzą członkowie ALF (Animal Liberation Front), którzy wykorzystają najbardziej nieortodoksyjne metody, by ocalić zwierzę przed śmiercią.

Koreański reżyser potrafi wykorzystać potencjał, który tkwi – w rysowanych grubą kreską – bohaterach. Lucy przypomina postać z kreskówki. Perfekcyjna w dopasowanych strojach próbuje ukryć swoje kompleksy i chore dążenie po trupach do celu. Swinton genialnie balansuje na krawędzi groteski, wygłaszając górnolotne mowy i korpoprzykazania. Wtóruje jej Jake Gyllenhaal jako obłudny showman kochający zwierzęta tylko na pokaz oraz Paul Dano w roli zapamiętałego obrońcy praw braci mniejszych.

Okja

Okja

Bong dociska szalone pomysły na skraj przerysowania: świńskie bobki jako broń, rzeźnia przypominająca obóz koncentracyjny czy karykaturalny showman, który funkcjonuje głównie dzięki uwielbieniu tłumu. Nie przekracza jednak granicy dobrego smaku. To kino familijne, w którym obrywa się niemal wszystkim. Począwszy od fanatycznych obrońców przyrody przez telewizyjnych celebrytów aż po cały przemysł żywieniowy, który niskim kosztem chce wytwarzać coraz więcej produktów.

Okja

Okja




Okja łączy dwa światy: azjatycki i zachodni, czego nie dokonano choćby w Wielkim Murze. Bong jasno pokazuje, że życie zgodnie z tradycją i naturą zasługuje na pochwałę, a zachodnia pogoń za zyskiem, sławą i pieniędzmi potrafi doprowadzić do zniszczenia. Łączy duchowość w kontemplacji przedstawionego świata – koreański las – z chaosem amerykańskiego miasta. Choć linia podziału przebiega dość jasno i wyraźnie, daleko jej do nachalnej łopatologii i moralizatorskiego tonu. Bong stara się raczej uświadamiać i edukować, angażując w to humor i groteskę. 

 

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply