„To był tylko żart” mówi jeden z bohaterów Odwetu. Czasami od niewinnych żarów zaczyna się prawdziwe piekło. Okres dojrzewania przepełniony jest banalnymi i błahymi czynnościami, które mogą prowadzić do tragedii. Młody człowiek, będący u progu dorosłości, dojrzewa i kształtuje swoją osobowość, pozbawiony warstwy ochronnej, wrażliwy i podatny na wymierzane mu ciosy, nie zawsze potrafi poradzić sobie z rzeczywistością. Szczególnie, kiedy jest inny. Inny od reszty i panujących standardów, inny od większości, od społeczeństwa, które ustanawia panujące normy i zasady. Wychodzenie poza ramy akceptacji bywa niebezpieczne. Nie można być w zgodzie ze sobą i nabuzowanymi hormonami kolegami. Względny spokój i bezpieczeństwo można osiągnąć kosztem czegoś innego. Tim (Antoine-Olivier Pilon) staje na rozdrożu i od niego zależy, w którą stronę pójdzie.
Odwet – desperacja narodzona ze strachu
Odwet powoli wwierca się w emocjonalność widza, aby ostatecznie wyciągnąć wszystkie działa i doprowadzić do zburzenia ironiczno-sarkastycznej postawy wobec wielokrotnie eksplorowanej tematyki homoseksualizmu i dorastania. Yan England nie bawi się w długie wprowadzenia. Wchodzi do świata swoich bohaterów bez uprzedzenia i zbędnych przedstawień. Nie marnuje czasu na długie ekspozycje, a Tima poznajemy tylko i wyłącznie dzięki uważnej obserwacji. To nastolatek, który popada ze skrajności w skrajność – zamknięty w sobie, wycofany jest ofiarą szkolnych prześladowców, by za chwilę wyjść na czoło peletonu i imponować odwagą, determinacją i charyzmą. Dwubiegunowość problematycznego nastolatka, który nie może pogodzić się ze swoją seksualnością jest bardzo dobrze rozegrana i rozpisana. Zamknięty w sobie dusi problemy, które od czasu do czasu próbuje przeskoczyć.
Yan England tworzy niezwykle mroczny świat, w którym szkoła wygląda jak ogromne więzienie i koledzy niosą tylko ból i upokorzenie. Wszelka radość, którą Tim stara się czerpać z młodości – eksperymenty chemiczne czy bieganie – zostaje zduszona w zarodku przez nastawionego na rywalizację Jeffa (Lou-Pascal Tremblay). Chłopak jest typowym osiłkiem, który czerpie przyjemność z nękania innych. Jego zachowanie doprowadza do tragedii, a on sam nie czerpie lekcji z popełnianych błędów. Na szczęście England nie idzie na skróty – nie angażuje szybkich i brutalnych rozwiązań. Przemoc, choć pojawia się w tym świecie, zostaje w większości zastąpiona przez metodyczne działania.
Tim pragnie zemsty, ale potrafi ciężko pracować, aby odebrać swojemu przeciwnikowi status najlepszego – biegacza, imprezowicza czy ucznia. Odwet pokazuje, że skupienie się na swoich mocnych stronach może doprowadzić do konstruktywnego działania. Jedynie skrajności prowadzą do skrajności – a rezygnacja i upokorzenie są pierwszym krokiem w stronę agresji.
Odwet jest kinem mocnym, kreatywnym i dalekim od banalnych interpretacji. Choć niektóre postaci zostają potraktowane instrumentalnie – trudno zrozumieć motywację i fascynację Jennifer (Sophie Neliesse) – to wciąż film gorący i pełen emocji. Z podobną opresyjnością mieliśmy do czynienia w Intruzie Magnusa von Horna, jednak film Englanda jest tykającą bombą zegarową. Po wybuchu zostają tylko zgliszcza.