– daję 6 łapek!

Ocean ognia to film pochwalny amerykańskiej armii. Efektowane działania, trzymające w napięciu twisty i uwielbienie męskiej siły oraz brawury. Amerykanie ratują świat przed III wojną światową i robią to – jak zwykle – z ogromnym poświęceniem w wielkim stylu. Donovan Marsh tworzy film nierówny, momentami przegadany, ale finalnie intrygujący. To kino rozrywkowe, które daje czystą radość patrzenia na pełną wątpliwości misję ratowania dobrze znanej rzeczywistości.

Ocean ognia

Ocean ognia

Kapitan Joe Glass (Gerard Butler) dostaje rozkaz dowodzenia amerykańską łodzią podwodną, która ma wyruszyć na rosyjskie wody z misją ratunkową. Dość szybko okazuje się, że na terenie Rosji doszło do puczu wojskowego, a rozszalały generał planuje rozpętać kolejną wojnę światową. Losy milionów ludzi znajdują się w rękach kapitana, jego załogi i żołnierzy z USS Neavy Seals, którzy zostali wysłani na zwiady. Porwany i ubezwłasnowolniony prezydent musi zostać odbity. Żołnierze rozpoczynają śmiertelną misję, przedzierając się przez pełne min wody.



Marsh doskonale oddał klaustrofobię łodzi podwodnej. Ciasne kadry, załoga pracująca w pocie czoła i szybkie decyzje, od których zależy bezpieczeństwo świata potrafią budować napięcie. Z przejęciem patrzy się na zakleszczenie bohaterów w patowej sytuacji, a Butler doskonale spełnia się jako pewny siebie przywódca. Jego spokój i opanowanie kontrastują z chaosem, który rozgrywa się na powierzchni. Pociski śmigają w powietrzu, łodzie wykonują niebezpieczne manewry, a Glass daje pewność, że wszystko się uda.

Ocean ognia

Ocean ognia

Co prawda Ocean ognia nie zachwyca scenariuszową maestrią. Bohaterowie są jednowymiarowi. Gary Oldman jako przemądrzały generał Charles Donnegam marzy o zmieceniu Rosjan z powierzchni ziemi, a generał Durov (Michael Gor) jest demonicznym niszczycielem. Na uwagę zasługuje fakt, że prezydentem USA jest kobieta i to ona podejmuje racjonalne decyzje. W kryzysowej sytuacji pojawia się też szefowa NSA (Linda Cardellini). Mimo wszystko to wciąż męski świat pełen testosteronu i wielkich ambicji.

Marsh tworzy film, który przypomina Polowanie na czerwony październik. Pomimo nieco zachowawczej i powolnej pierwszej połowy, pojawia się napięcie i nerwowe oczekiwanie na to, co kryje się za rogiem. Druga część rekompensuje banalny wstęp. Ocean ognia jest zrealizowany z rozmachem i daje czystą przyjemność oglądania surrealistycznych zmagań z czasem i demonicznym wrogiem.

 

 

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply