– daję 6 łapek!

Bezpruderyjna, ale wciąż zachowawcza opowieść o sile stłumionych pragnień i emocji. „Nina” Olgi Chajdas to sensualna wędrówka do nieheteronormatywnego świata Warszawy, który nie przybiera krzyczących barw tęczy a ciepłe wnętrze matczynej macicy z instalacji „Rodzisko” Natalii Bażowskiej. To psychologiczna podróż, podczas której pragnienia bohaterów materializują się i zyskują prawo istnienia. Reżyserka nie nastawia się na szok. Skupia się na bliskości emocjonalnej Niny (Julia Kijowska) i Magdy (Eliza Rycembel), by opowiedzieć o odkrywaniu własnych pragnień i podążaniu w zgodzie z nimi przez życie wbrew oczekiwaniom społeczeństwa.

Nina

Nina

„Na łonie szczerości”

„Nina” jest prostą opowieścią miłosną, ale to właśnie w tym banalnym impulsie zauroczenia tkwi największa siła. Fabuła przywodzi na myśl zwykły romans, w którym jedna osoba ze związku zaczyna się dusić codzienną rutyną, a wybawieniem okazuje się ta trzecia – nowa, nieodgadniona i inspirująca. Z tą różnicą, że u Olgi Chajdas do wybuchu namiętności dochodzi między dwoma kobietami. Patrzymy na trójkąt emocjonalny. Współzależność myśli i planów małżeńskich, w których rodzi się pragnienie poszukiwania własnej tożsamości i tej prawdziwej – przez nikogo nie wymuszonej – osobowości. Chajdas skupia się na zmysłowości spotkania człowieka z człowiekiem z dala od politycznych deklaracji i głośnych manifestacji. I choć sprytnie i inteligentnie przemyca komentarz do bieżącej sytuacji w naszym kraju (związki partnerskie, planowanie rodziny czy edukacja), nie bawi się w rzucanie ideologicznych haseł.



Nina prowadzi uporządkowane życie ze swoim mężem Wojtkiem (Andrzej Konopka). Nudzi się w oczekiwaniu na szczęśliwy los. Straciła radość i werwę działania. Podróżuje w utartym schemacie z pełną świadomością, że oprócz desperackiej walki o dziecko – które wcale nie musi być spełnieniem marzeń – nic więcej ją w życiu nie czeka. Widzimy jej rozdarcie między rolami matki, córki, żony a prawdziwymi pragnieniami wolności. Magda, która początkowo jest idealną kandydatką na surogatkę, daje powiew świeżości i spontaniczności w świecie zaplanowanym od A do Z. Kobiety spędzają ze sobą coraz więcej czasu, a ich przyjacielska fascynacja przeradza się w erotyczne napięcie i grę w uwodzenie. Targana wątpliwościami Nina szuka schronienia w samotności, a Julia Kijowska z niesamowitą powściągliwością odmalowuje wewnętrzne rozdarcie swojej postaci.

Nina

Nina

To historia rozpisana na dwie aktorki, opierająca się na kontraście postaci. Julia Kijowska ponownie pokazuje, jak w ciszy przeżywać ambiwalentne uczucia. Do perfekcji doprowadza wyrażanie emocji jednym spojrzeniem. Między nią a Elizą Rycembel można wyczuć ekranową chemię, dzięki czemu ważne dla fabuły przyciąganie staje się wiarygodne. To kluczowe, szczególnie że w „Ninie” istotną rolę odgrywają sceny erotyczne. Seksualne zbliżenie odnajduje scenariuszowe uzasadnienie. Nie jest sztuką dla samej sztuki, ale wyzwoleniem i ujściem dla emocji bohaterek.

 

U Chajdas wszystko ma znaczenie. Od kolorystyki aż po wykorzystaną scenografię. Rzeczywistość Niny jest stonowana odmalowana w odcieniach szarości, które przeradzają się w fiolety i czerwienie podczas spotkań w klubie, erotycznych uniesień czy intymnych rozmów z Magdą. Nie bez kozery zostaje wykorzystana instalacja artystyczna „Rodzisko” zapraszająca zagubioną bohaterką do bezpiecznej przestrzeni matczynego łona.

Nina

Nina

„Nina” jest świadomym debiutem, w którym Olga Chajdas z dużym wdziękiem mówi o uczuciach. Opowiada o świecie, który zna, w którym żyje i zatapia się w szarych barwach codzienności, ale dzięki temu właśnie jest szczera i wiarygodna. To manifestacja, że nigdy nie jest za późno, by zmienić swoje życie.

 

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply