Depresja zabójcy. Rezygnacja człowieka. Brutalna rzeczywistość odbierana przez przytępione zmysły. Lynne Ramsay składa swój filmowy obraz ze skrawków informacji, rozgrywa nastroje i podrzuca tropy, dzięki czemu Nigdy cię tu nie było to intrygująca zagadka dla wytężonych zmysłów.
Ten film ma w sobie klimat Drive z rytmiczną i nośną atmosferą, ale symfonia przemocy – pokazywanej z ukrycia, z dala od spojrzeń widza – zbliża obraz Ramsay do Michaela Haneke i jego Funny Games. Agresja i autodestrukcyjne skłonności Joego (Joaquin Phoenix) wynikają z jego naznaczonej traumą przeszłości. Młotek w dłoni nie pojawia się z czystej radości zadawania bólu przeciwnikowi, lecz staje się przedziwną mieszanką lubieżności i bolesnego przymusu. Dawny żołnierz i przykładny obywatel wpada w sidła własnych demonów i jako zbir do wynajęcia rozprawia się ze złem tego świata. Jego kolejne zadanie – ocalenie Niny (Ekaterina Samsonov), córki ważnego polityka, od brutalnych miłośników pedofili – zmieni jego życie. Rezygnacja zostanie zastąpiona przez cel do zrealizowania, a Joe nie ustanie w obronie dziecięcej niewinności.
Nigdy cię tu nie było staje się klimatycznym thrillerem. Dreszczowcem, który buduje podskórne napięcie głównie przez psychologiczną grę z widzami. Akty przemocy odbywają poza ekranem i choć nie widzimy samego działania, jego efekty przyprawiają o gęsią skórkę. Ramsay doskonale żongluje tropami. Subtelnie wprowadza swoje filmowe fascynacje, dzięki czemu możemy odnaleźć nawiązania do mistrza suspesnu Hitchcocka i jego Psychozy, a także mimowolnie pojawią się skojarzenia z Leonem Zawodowcem. Reżyserka z wprawą uprawia żonglerkę z gatunkowymi przyzwyczajeniami. Ucieka od banału budowania przeszłości Joego, tkając ją z krótkich, urywanych scen pojawiających się niczym niechciane wspomnienia.
Reżyserka Musimy porozmawiać o Kevinie tworzy kino duszne i pełne psychologicznego zacięcia. Choć czasami popada w zbędną symbolikę – szczególnie wtedy, kiedy Joe idzie na dno przejrzystego jeziora – potrafi zbudować pełnokrwistych bohaterów. Phoenix pomrukuje pod nosem, ale nie to, co mówi jest najważniejsze. W Nigdy cię tu nie było przemawia obrazem, w którym mroczna przeszłość czyha na każdym kroku, rozbrajając emocjonalne struktury posiadane przez bohaterów.