Nieprawi to kino wielkiego kalibru. Zaczyna się niepozornie. Przecież w każdym domu dochodzi do większych czy mniejszych kłótni z powodu różnic światopoglądowych, przekonań religijnych czy niuansów moralności. Adrian Sitaru uderza swą przenikliwością opowiadania i rozdrapuje rany przemilczanego tabu. Skromnie i po cichu, w swej oszczędnej formie, burzy przez lata wypracowany porządek.
Nieprawi – rumuńskie kino przekraczania granic
Rumuńskie kino potrafi zachodzić za skórę swoją pozorną banalnością. Nie boi się tematów trudnych i przez wielu przemilczanych. Sitaru zwyczajne rodzinne spotkanie zamienia w trzęsienie ziemi i jednoznaczną katastrofę. Rozprawa o filozofii i fizyce prowadzi do odkrycia ojcowskiej tajemnicy – Victor (Adrian Titieni) w czasach dyktatury donosił na kobiety zamierzające dokonać aborcji. Padają bolesne słowa, wzajemne oskarżenia przeradzają się w bójkę i stajemy się naocznymi świadkami rozpadu dobrze wypracowanych relacji. I choć temat aborcji jest obecnie niezwykle kontrowersyjny, reżyser Dobrych chęci postanawia dorzucić o wiele więcej fabularnych zawirowań.
Sasha (Alina Grigore) i Romeo (Robi Urs) są bliźniakami. Niezwykła relacja łącząca rodzeństwa wykracza poza braterską miłość. I zapewne ich przywiązanie i przekraczanie granic pozostałoby niezauważone przez pozostałych członków rodziny, gdyby nie ciąża dziewczyny. Kazirodztwo w filmie Sitaru nie jest piętnowane. Reżyser ucieka od wydawania jednoznacznych osądów i wyroków. Stara się zrozumieć swoich bohaterów i ich relacje, pozostaje przy tym wierny społecznym normom i konwencjonalnemu rozumowaniu. Zamienia swoją opowieść w poszukiwanie odpowiedzi na pytania o moralność, społeczne konwenanse i słuszność podejmowania bolesnych decyzji – w oparciu o wiedzę, normy i uczucia.
Film Nieprawi mógł być bolesnym i pouczającym opowiadaniem o tabu. Niestety zakończenie zamienia się w lekcję o tolerancji i zrozumieniu. Jest hurraoptymistycznym nawróceniem, które jednoznacznie rozwiewa wcześniej wprowadzone wątpliwości. Sitaru zmienia ciężar opowiadania z zagubienia młodej dziewczyny i z empatią spogląda na nestora rodu jako przedstawiciela starszego pokolenia czerpiącego wiedzę i dojrzałość z upływającego czasu. Idealistyczna wizja świata napawa pozytywnym myśleniem. Na szczęście rumuński reżyser nie pozostawia zastanej rzeczywistości bez skazy. Nic nie jest tak piękne, jakim się z pozoru wydaje. A finalna scena zasiewa ziarno niepokoju. Mimo wszystko to kino, które rezonuje z widzem.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!
Zapraszam do lektury mojego artykułu o kazirodztwie: Zakazany owoc, czyli miłość kazirodcza w kinie