Gdy świat staje na głowie, trzeba wziąć głęboki oddech i stanąć razem z nim. Louise Courvoisier w Niech to diabli pokazuje, że nawet w najgorszej sytuacji można się odnaleźć i solidnie stanąć na dwie nogi. Ten film to pokaz przyjaźni, odwagi i przyspieszonego dojrzewania.
Niech to diabli: Gdy świat staje na głowie
Totome (Clément Favreau) dopiero stał się pełnoletni. Myśli tylko o zabawie i spędzaniu czasu z przyjaciółmi. Nie wylewa za kołnierz, nie ma żadnych zahamowań, a podrywanie dziewczyn ma w naturze. Wszystko się zmienia, gdy niespodziewanie umiera jego ojciec, a nastolatek zostaje sam z farmą na francuskiej prowincji i małą siostrą, Claire. Chłopak musi przejść przyspieszony kurs dojrzewania i przewartościować swoje życie, by zapewnić dobrą przyszłość swojej rodzinie. Metody walczenia o siebie nie zawsze są idealne, ale Totome z pewnością potrafi zaskarbić sobie sympatii.
Courvoisier tworzy kino pełne ciepła i uśmiechu. Choć bohaterom nie jest do śmiechu, reżyser sprawia, że zaciskamy za nich mocno kciuki i kibicujemy w walce o każdy dzień. Nawet jeśli po drodze pojawiają się potknięcia, a Totome posługuje się nieczystymi zagraniami, wierzymy w jego intencje i dajemy się uwieść jego chłopięcemu czarowi. Niech to diabli pełne jest empatii i zrozumienia. Właśnie w tej obserwacji bez wydawania ocen i osądów tkwi jego siła.
Przeczytaj także: Kiedy nadchodzi jesień
Ten film to słodko-gorzkie coming of age namalowane francuskimi krajobrazami. Jest tu miejsce na pierwsze razy, popełnianie głupot i naiwną wiarę w prostą konstrukcję świata. Totome bywa beztroski. Potrafi zgrywać cwaniaka, ale pod powłoką łobuzka skrywa się facet o wielkim sercu. Niech to diabli opowiada o prostych sprawach, ale robi to w uroczy sposób. Nie krzyczy wszystkiego w prostu, ale uważnie patrzy na swoich bohaterów. To czułe kino o dorastaniu do roli, którą wyznaczył nam los.
daję 7 łapek!