Nicolas Przygoda debiutował w głośnym filmie Bartosza M. Kowalskiego „Plac zabaw”. Tym razem powraca na duży ekran w głównej roli. „Każdy ma swoje lato” to opowieść o spotkaniach międzyludzkich, dojrzewaniu i pierwszej miłości. W filmie Tomasza Jurkiewicza w kinach od 12 marca.
Rozmawiamy w związku z premierą „Każdy ma swoje lato”. Opowiedz mi, jak trafiłeś do tego projektu i co on dla ciebie znaczy.
Dostałem informację, że Tomasz (Jurkiewicz – reżyser, przyp.red.) szuka chłopaka do roli Mirka. Spotkaliśmy się w Katowicach na rozmowie. Opowiedział mi o postaci, ja przedstawiłem mu swoją wizję Mirka. Potem zaprosił mnie na spotkanie z Sandrą (Drzymalską – przyp. red.). W trakcie prób Tomek uznał, że to właśnie ja zagram tę postać. Zdecydował, że pasuję i na pewno podołam temu zadaniu.
W moich wcześniejszych projektach grałem bohaterów bardziej odważnych. Teraz musiałem znaleźć w sobie coś innego. Mirek nie potrafi łatwo nawiązywać kontaktu z dziewczynami, jest nieśmiały. Widać, że w jego życie wkradła się monotonia. W moim życiu prywatnym nie ma na nią miejsce. Muszę być w nieustannym ruchu, mam dużo zajęć. Trenuję piłkę nożną, chodzę na basen czy na siłownię, a świat Mirka kręci się wokół domu, pracy i opieki nad dziadkiem.
W tym filmie duży ciężar spoczywa na twoich barkach. Grasz główną rolę. Czy w związku z tym pojawił się większy stres?
Na planie pojawia się lekki stres, ale nie ten zły, tylko pozytywny. Mam coś takiego, że muszę być perfekcyjnym w tym, co robię. Pamiętam, że przy „Placu zabaw” Bartek (Bartosz M. Kowalski, reżyser – przyp. red.) już był zadowolony z danej sceny, a ja wciąż chciałem coś poprawić, być lepszy. Lubię oglądać daną scenę i sam zdecydować, że to jest ten efekt, który mi się podoba. Przy „Każdy ma swoje lato” robiłem tak samo, dlatego cieszę się, że dostałem troszeczkę swobody i zaufania. Szczególnie, że tworzyłem swoją postać od zera i musiałem pamiętać, jaką drogę przebędzie od początku do końca filmu. Mirek jest bardzo nieśmiały, ale ze sceny na scenę coraz bardziej się otwiera i czuje się lepiej przy filmowej Agacie. Nawet jego fryzura się zmienia, zaczyna o nią bardziej dbać. To takie detale, które wpływają na całość.
Ten filmy opowiada o spotkaniach międzyludzkich, którzy zmieniają nasze życie. Otwierają oczy i pozwalają inaczej postrzegają rzeczywistość.
Nabrałem już doświadczenia życiowego i zauważyłem, że życie potrafi płatać figle. Tytuł filmu jest adekwatny do życia nas wszystkich. Każdy ma swoje lato, nie musi to być konkretnie lato, może być zima, jesień, wiosna, ale nadchodzi taki moment, w którym sobie mówimy dość. Kończymy wtedy pewien rozdział w życiu i rozpoczynamy kolejny. Uważam, że każdy nabiera doświadczenia, podejmuje decyzje odnośnie przyszłości.
Ty chyba właśnie podejmujesz ważne decyzje odnośnie przyszłości. Czy chcesz ją związać z aktorstwem? Myślisz o szkole teatralnej?
Od kilku reżyserów słyszałem, że szkoła aktorska odbiera pewną naturalność. Może odebrać mi pewną lekkość, która we mnie siedzi. Dlatego zastanawiam się, czy ten kierunek studiów wybrać. A z drugiej strony są osoby, które mówią mi, że niczego w szkole nie stracę, a dzięki niej zostanę pełnym aktorem. Jeszcze nie zdecydowałem, czy będę zdawał do szkoły teatralnej.
A marzą ci się deski teatru?
Miałem propozycję wystąpienia w teatrze, ale uznałem, że to zbyt mocno różni się od mojego dotychczasowego doświadczenia, że jeszcze nie jestem gotowy. Może w przyszłości spróbuję, bo sam pomysł i wizja pracy na deskach teatru mnie „jara”. Kiedy jeździłem z kolegą na próby, miałem ochotę wejść na scenę i spróbować. Na razie jednak skupiam się na filmach i serialach.
W twoich social mediach można wyczytać, że w twoim życiu będzie się sporo działo. Możesz powiedzieć więcej o nadchodzących projektach?
Mam podpisanych kilka kontraktów, ale niestety nie mogę nic więcej na ten temat mówić. Nie stoję w miejscu, propozycje napływają. Po 2020 roku, kiedy większość planów została zamknięta i nie kręciły się nowe produkcje, nowy rok wygląda trochę lepiej. 2021 zaczął się dla mnie pozytywnie i mam nadzieję, że tak będzie cały czas.
Czym dla ciebie jest kino?
Kino to dusza artystyczna. Kino to wolność. I choć można powiedzieć, że wszystko w kinie już było, to zawsze gdzieś znajdzie się jakaś luka, żeby spojrzeć na świat inaczej. Uważam, że „Każdy ma swoje lato” jest troszkę innym filmem niż każdy. Nie wydaje mi się, żeby istniała produkcja, która opowiada taką historię. W kinie jest dużo miejsca na nowe, artystyczne projekty i to jest przestrzeń, która mnie jara.
A jaki film zrobił ostatnio na tobie wrażenie?
W pamięci został mi nowym film mojego pierwszego reżysera. Śledzę to, co robi Bartosz Kowalski i byłem zachwycony „W lesie dziś nie zaśnie nikt”. Stworzył horror, który z powodzeniem można porównywać do tych zagranicznych. W Polsce nie mamy takich budżetów, ale tworzymy świetne kino. Bartosz przeskoczył kolejny level. Oglądałem ten film dwa razy i za każdym razem wywołał we mnie emocje. Pamiętam, jak podczas pracy nad „Placem zabaw” rozmawialiśmy o jego ulubionym gatunku, czyli horrorze i Bartek mówił, że chce zrobić taki film. Cieszę się, że mu się udało i zrobił coś, czego w polskim kinie jeszcze nie było.
Z kim chciałbyś współpracować? Jaki twórca najbardziej cię interesuje?
Chciałbym spróbować pracy z Patrykiem Vegą. Spotkałem aktorów „Pitbulla” i wiem, że to jest kierunek, który mnie interesuje. Takie kino kryminalno-gangsterskie, ale nie zamykam się też na komedie romantyczne. Chciałbym spróbować wielu rzeczy.