Najlepszy nie jest najlepszym film Łukasza Palkowskiego. Ambicje na stworzenie hollywoodzkiej biografii od zera do bohatera tylko w połowie się sprawdzają. Szczególnie dlatego, że opowiadana historia broni się sama, nie potrzebuje metaforycznych dodatków i podwójnej roli Jakuba Gierszała. To wciąż dobre gatunkowe kino, ale uwiera nadmiarem i przerysowanymi inscenizacjami.
Najlepszy – bieg po życie
Jerzego Górskiego (Jakub Gierszał) poznajemy na początku lat 70., kiedy niczym rozanielony hipis z długimi włosami oddaje się narkotykowemu hajowi. Zatopiony w miłosnym uniesieniu i rozczarowaniu życiem rodzinnym (ojciec miał twardą rękę) zapomina o troskach i odpowiedzialności, szprycując się różnymi substancjami. Towarzyszy mu w tym Grażyna (Anna Próchniak), córka milicjanta (Adam Woronowicz), który stara się zrobić wszystko, by odseparować zakochanych i wyciągnąć dziewczynę z nałogu. Kiedy Jerzy dowiaduje się, że ma córeczkę, jego życie zmienia się diametralnie, a sam zapisuje się na odwyk. Monar Marka Katońskiego (Janusz Gajos) nie stosuje wobec nikogo taryfy ulgowej. Zgłaszający się na terapię musi być świadomy swojej decyzji i zdeterminowany, by odnieść sukces. Tutaj właściwie kończy się pierwsza część filmowej opowieści.
Druga to już powolne i mozolne odbijanie się od dna. Prawdziwa bohaterska walka z ludzkimi ułomnościami, miłosna opowieść o sile woli i duchu walki. Górskiemu udało się wyjść z silnego uzależnienia, przejść długotrwałą rehabilitację po wypadku samochodowym i finalnie pokonać podwójnego Iron Mana w Stanach Zjednoczonych. Gdyby tych zwycięstw było jeszcze mało – Jerzy wygrał ten zabójczy wyścig. Jako pierwszy stanął na mecie i pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Najlepszy to film pochwalny na część mężczyzny, który z powodzeniem odbił się od dna. Choć to oryginalna, rodzima historia z powodzeniem odnalazłaby swoich fanów w Hollywood. Filmowa realizacja mogłaby stanąć obok Stronger Davida Gordona Greena czy Moja lewa stopa Jima Sheridana, ale popada w dziwne skrajności – od dosłowności sportowego zmagania do zombie story ku przestrodze. Mnie nie przekonuje stworzenie personifikacji uzależnienia, która na każdym kroku towarzyszy bohaterowi. Spogląda na niego z lustra, wchodzi w dyskurs i uparcia o sobie przypomina. Demony przeszłości nieustannie powracają do Jerzego. Nawet wtedy, kiedy zbliża się do mety swoich zmagań. Palkowski tworzy wyraźną i spójną koncepcję, która w moim odczuciu ociera się o groteskę. Trudno się nie uśmiechnąć, kiedy Jakub Gierszał mówi do Jakuba Gierszała, wodząc go na pokuszenie.
Łukasz Palkowski ma rękę do aktorów i choć pierwszy plan tworzy bardzo dobre kreacje, drugoplanowe role kradną serce. Adam Woronowicz przeprowadza swojego bohatera od złości i rozpaczy do akceptacji i ciepła. Jednak to Arkadiusz Jakubik rozstawia wszystkich po kątach, zamieniając każde słowo w złoto.
Najlepszy stara się unikać klisz, dodać nutkę indywidualizmu do gatunkowego schematu, ale momentami przynosi rozczarowanie zbyt przerysowaną formą. To film, który pokochają widzowie, kibicując charyzmatycznym bohaterom. Historia podnosząca na duchu o walce z własnymi słabościami, ale brak jej tempa i spójności dającej pełną satysfakcję.