-daję 6 łapek!

Tamása (Gábor Reisz) rzuca dziewczyna. Depresja i smutek wlewają się do jego życia. Mężczyzna uświadamia sobie, jak bardzo ją kochał, a powrót z uroczego Paryża do ponurego Budapesztu nie napawa optymizmem. Najgorsze wiersze świata stają się wędrówką przez całe życie bohatera, który próbuje zrozumieć, dlaczego znalazł się w tym, a nie innym punkcie swojej egzystencji. Gábor Reisz odgrywa, znany ze swojego wcześniejszego filmu Sens życia oraz jego brak, motyw tkwienia w beznadziei.

Przeczytaj także: O nieskończoności

Węgierski reżyser odgrywa banalną psychodramę, próbując rozprawić się z dzieciństwem Tamása. Przygląda się jego wcześniejszym wyborom, śledzi nastoletnie zauroczenia i kontakty z bliskimi, by odkryć mechanizmy, które doprowadziły go do średnio satysfakcjonującej dorosłości. Idealistyczna wersja miłości zostaje skonfrontowana z rzeczywistością, a dziecięce fascynacje dosadnie zrugane. Na co komu pisanie wierszy, wiara w romantyzm, gra w waterpolo czy bunt wobec świata reklam? 

Najgorsze wiersze świata to depresyjny zapis cierpienia po rozstaniu i próby weryfikacji własnej wartości. Reisz stara się wyważyć przygnębienie z nutą humoru, wplata teledyskowe momenty, dobrze dobiera muzykę i momentami nieco ironicznie przygląda się swojemu bohaterowi. Niestety, nie oferuje niczego nowego, a monotematycznie powraca do przeżyć i przemyśleń z Sensu życia oraz jego braku. 

Przeczytaj także: Młody Ahmed

Można wyczuć, że reżyser oddaje cząstkę siebie w tej opowieści. Zręcznie i z umiarkowanym cynizmem podchodzi do melancholii Tamása, przy czym umiejętnie przechodzi między rzeczywistością a fantazją. Bada nie tylko swoje podejście do miłości, ale umiejętność budowania relacji międzyludzkich. Przygląda się swojej rodzinie oraz komunikacyjnym problemom z własnym ojcem.

Ten film to ciekawa próba analizy czynników, które wpływają na naszej dorosłe życia. Weryfikacja wspomnień i podróż w głąb siebie mogą być ciekawą analizą kryzysu 30-latka. W Najgorszych wierszach świata bywa zabawnie, ale również bardzo ponuro. Życie z jego blaskami i cieniami oczami zranionego człowieka. Nie szukajmy optymizmu. 

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply