Dziwny to jest film. Nie twierdzę tego, by zniechęcić do oglądania czy negatywnie ocenić przedstawioną fabułę. Martin Owen tworzy bowiem specyficzny świat, w którym nie każdy w pełni się odnajdzie. Najbardziej samotny chłopak na świecie ma w sobie coś z Głosów Marjane Satrapi czy Edwarda Nożycorękiego Tima Burtona. Jest kolorowo i stylowo, choć nie wszyscy bohaterowie są żywi.
Oliver (Max Harwood) to młody chłopak ostrożnie stąpający przez życie. Został sam, kiedy jego mama zginęła w wypadku, porażona prądem w przydomowym basenie. Wkraczający w dorosłość Oliver musi znaleźć swoje miejsce w życiu i nawiązać nowe znajomości po tym, jak przez lata był izolowany i trzymany pod kloszem. Interakcje społeczne napawają go lękiem, ale ultimatum postawione przez pracowników opieki społecznej, popchnie go do działania. Nikt jednak nie spodziewa się, że odnajdzie przyjaciół na lokalnym cmentarzu i to oni wprowadzą do jego życia kolorytu.
Przeczytaj także: Reality
Najbardziej samotny chłopak na świecie to humorystyczny horror, który wszystkie wydarzenia bierze w wielki nawias. Stylistyka rodem z amerykańskich przedmieść lat 80. pełna jest intensywnych barw. Kontrastuje to z ponurą wizją przyszłości Olivera. Zamknięty w sobie, zdobywa się na odwagę, by zbudować prawdziwe relacje. We wkraczaniu do świata, pełnego przeciwności i nie zawsze przychylnie nastawionych rówieśników, pomagają mu zmarli przyjaciele: Mitch (Hero Fiennes-Tiffin), Susanne (Susan Wokoma), Frank (Ben Miller) i Mel (Zenobia Williams). Trupia rodzinka popycha przerażonego Olivera do działania, pokazując mu, jak wiele może zyskać.
Owen wychodzi od ciekawego pomysłu. Zmarli, którzy wprowadzają nieśmiałego chłopaka do świata pełnego możliwości są ciekawą propozycją. Niestety ich potencjał nie został w pełni wykorzystany, a postaci zwariowanej rodzinki stają się tylko środkiem do celu. Bohaterowie narysowani grubą kreską wchodzą w powierzone im stereotypowe role społeczne i nie zawsze w pełni wykorzystują swoje komediowe możliwości. Świetna stylistyka i pełne barw zdjęcia nie zastąpią scenariuszowych braków. Jest nudno, daleko mu do cringe’u czy szalonej ekstrawagancji.
Najbardziej samotny chłopak na świecie wykorzystuje zgrane klisze i nie chce zrobić z nimi nic więcej. To film pozbawiony życia, który nie wykorzystuje swojego potencjału. Reżyser sprawia wrażenie zagubionego. Pokazuje historię, która nie wiadomo dokąd zmierza. Zabrakło tu pazura, który wyciągnąłby bohaterów z nudnej narracji i humoru, który jest bardzo poprawny i braku mu fantazji. Ładny obrazek, który mógł wykrzesać z siebie dużo więcej.
daję 5 łapek!