-daję 6 łapek!
Francuski wyciskacz łez, który nie opiera się na emocjonalnej kalkulacji. Na zawsze razem może być zaskoczeniem za sprawą rozdzierającej serce historii, która pod czujnym okiem Mikhaëla Hersa nie popada w skrajności i nie daje się porwać uczuciowym szarżą. Spokojne i wyważone studium żałoby i powolnego dopasowywania się do nowej rzeczywistości.
Na zawsze razem: Wspólnie pokonamy smutek
David (Vincent Lacoste) jest młodym chłopakiem, który wciąż wiedzie beztroskie życie. Brak zobowiązań, luźna praca i czas na spotkania z przyjaciółmi to jego codzienność. Stanowi zupełne przeciwieństwo swojej siostry – samotnej matki starającej się zapewnić dostatnie życie swojej córce Amandzie (Isaure Multrier). Wszyscy tworzą szczęśliwą rodzinę. Jednak wszystko legnie w gruzach, gdy pewnego dnia przyjemny i radosny piknik zakończy się zamachem terrorystycznym. 7-letnia Amanda zostanie sierotką, a David stanie w obliczu wyzwania, na które zupełnie nie jest gotowy.
Przeczytaj także: Piranie
Na zawsze razem mogłoby popaść w rozpaczliwy ton, zatopić się w otchłani rozpaczy i zapaść w schematy opowiadania o śmierci i traumie. Tymczasem Hersa w wyciszony i subtelny sposób portretuje prywatny świat bohaterów po katastrofie. Paryż staje się wyciszony, czas przecieka przez palce, a codzienność traci na znaczeniu. Drobne elementy urastają do rangi wydarzenia, a przedmioty zyskują sentymentalną wartość. Francuski reżyser przywiązuje wagę do detalów, ale to bohaterowie stają się dla niego najważniejsi. Gesty, spojrzenia czy przedłużona cisza doskonale budują atmosferę i znaczą więcej niż tysiące słów.
Dużym atutem filmowej opowieści jest młoda aktorka. Isaure Multrier roztacza na ekranie aurę smutku i spokoju. Jest trochę w kontrze do przerażonego Lacoste. Francuski reżyser ciekawie zestawia te dwie osobowości i pokazuje proces żałoby oraz przyspieszony kurs dorosłości. Bez zadęcia i wyświechtanych frazesów przeprowadza nas przez meandry trudnej relacji między nierozgarniętym wujkiem, a rezolutną dziewczynką.
Przeczytaj także: Kobieta idzie na wojnę
I choć jak zwykle mogę narzekać na momenty patosu, irytujące zachowania Davida i jego nieporadność, obiektywnie muszę przyznać, że Na zawsze razem jest poruszającą opowieścią. Hersa umiejętnie wyważył radość i łzy, a do tego skutecznie dodał otuchy i nadziei. Ten film naładowany jest pozytywną energią. To zachęcające, że z tak dołującego tematu udało się wyłuskać radość wspólnego przeżywania codzienności.