„Udar” to serial, który nie tylko zaskakuje tematyką, ale i odważnym spojrzeniem na współczesną rzeczywistość. W rozmowie z Moniką Frajczyk, odtwórczynią roli agentki Jacka, zagłębiamy się w kulisy powstawania produkcji, jej przesłanie oraz wyzwania, jakie aktorka musiała pokonać, by wcielić się w dynamiczną i wielowymiarową postać.

Przeczytaj także: Gąska

“Udar” to serial, który wyróżnia się tematyką, ale też sposobem opowiadania. Co w pierwszej kolejności przyciągnęło Cię do roli agentki Jacka?

Monika Frajczyk: Dynamika tej postaci. Jej tempo życia. Dawno nie miałam do czynienia w filmie czy serialu z tak dynamicznym i energetycznym zadaniem. Byłam tego spragniona, więc jak tylko pojawiła się taka szansa, chciałam zawalczyć o tę rolę i się udało.

Jak wyglądała współpraca z Jackiem Poniedziałkiem oraz resztą obsady?

Monika Frajczyk: Bardzo dobrze, z wieloma osobami z obsady współpracowałam już wielokrotnie, nasze zawodowe drogi się przecinały. Z niektórymi np. Martą Nieradkiewicz przyjaźnię się na życie, z Rafałem Maćkowiakiem gram na co dzień w teatrze, więc na pewno miało to wpływ na rodzinną i komfortową atmosferę na planie. I również poczucie bezpieczeństwa, które jest jednak kluczowym elementem w procesie.

„Udar” wbija szpile z warszawskiej elity artystycznej. Jakie były Twoje refleksje, gdy czytałaś scenariusz po raz pierwszy?

Monika Frajczyk: Zupełnie nie mam takiego wrażenia, że wbija on szpilę warszawskiej elicie; bardziej, że pokazuję szereg postaw charakterystycznych dla środowiska, które funkcjonuje na styku showbiznesu, sztuki, kultury i rozrywki. I dotyczyć to będzie zarówno „warszawskiej”, „polskiej” rzeczywistości, jak i każdej innej. Tam gdzie w grę wchodzą pieniądze, szansa na „szybką karierę”, widzialność, popularność itp. I zwłaszcza praca projektowa, polegająca na wycenianiu Twojej wartości „tu i teraz”, bez względu na doświadczenie w branży.

W serialu jest dużo ironii i satyry na temat świata mediów i telewizji. Jak postrzegasz tę telewizyjną rzeczywistość? Co unikalnego udało się uchwycić twórcom w tej opowieści?

Monika Frajczyk: Poziom ironii jest tutaj chyba faktycznie czymś unikalnym. Te diagnozy w serialu są czasami dosyć brutalne. Nawet powiedziałabym prowokacyjnie przesadzone, karykaturalne. Może, żeby pokazać trochę rzeczywistość tych bohaterów w krzywym zwierciadle, spojrzeć na nią od innej strony. Z przymrużeniem oka. Zwłaszcza, że z poczuciem humoru na własny temat trochę nie po drodzę, szczególnie w świecie mediów i telewizji.

Przeczytaj także: Algorytm miłości

Agentka Jacka to kobieta, która stara się „wszystko ogarnąć” i nie zamierza się przyznawać do żadnych słabości. Myślę, że to ciekawa perspektywa i spojrzenie na współczesne kobiety, które starają się łączyć życie zawodowe z macierzyństwem. Jakie były twoje myśli, kiedy budowałaś tę postać? Co cię w niej przyciągnęło?

Monika Frajczyk: Poziom wyparcia rzeczywistości, a zarazem totalna chęć walki. Od pierwszego odcinka, kiedy nie było jeszcze reszty scenariusza, było wiadomo, że w jej życiu wydarzy się coś, co będzie triggerem i rozsypie układankę, którą próbuje za wszelką cenę utrzymać. Znalazła się wśród tylu przeciążeń od których nie da się uciec – samotne macierzyństwo, poziom obciążenia pracą, stres, problemy finansowe. I oczywiście stara się to wszystko ogarnąć samodzielnie, ponieważ nie ma innego wyjścia. Ale jak często się okazuje, początkowa „samotność” zamienia się we wsparcie i otwartość na pomoc przychodzącą z najmniej oczekiwanych kierunków.

Patrzymy na twoją bohaterkę, która naprawdę świetnie radzi sobie z rzeczywistością. Do czasu aż staje przed nią mur nie do pokonania. To ciekawy wątek zdrowia psychicznego i nieumiejętności radzenia sobie z własnymi emocjami. Jak Ty radzisz sobie z nadmiarem bodźców, które jednak przejmują kontrolę nad współczesnym światem?

Monika Frajczyk: Staram się na pewno ograniczać ich ilość do minimum. Czasami mam na to wpływ, czasami nie – i wtedy mnie to kosztuje zbyt wiele czasu i emocji. Na szczęście przeszłam już ten pierwszy młodzieńczy czas, gdzie ciągle żałowałam, że mnie coś omija; że nie udało mi się „zauczestniczyć”, a przecież wszyscy gdzieś byli. Teraz myślę sobie – who cares? Jest to oczywiście gigantyczna praca do wykonania, również w ramach terapii. Korzystam też z sociali w ograniczony sposób; nie ma mnie na tik toku, bo to mnie zupełnie przebodźcowuje. Trzeba szukać pionu dla samego siebie, czegoś co nas stabilizuje. Obserwować siebie czujnie, nie przeginać, kiedy czujemy, że nasze zasoby się kończą i dalej już nie pojedziemy. Rozróżnić – które informacje i bodźce nas ładują, a które drenują energetycznie.

Twoja bohaterka przeżywa przełomowy moment w życiu. Czy Ty sama miałaś w swoim życiu takie przełomy, które zmieniły Twoją perspektywę?

Monika Frajczyk: Taaak, było kilka takich punktów i momentów. Na pewno zmiana pracy, kiedy wyprowadziłam się z Krakowa niedługo po szkole i 3-letniej pracy w Starym Teatrze w Krakowie. Przyjechałam właśnie do Warszawy, starając się zakorzenić w nowym teatralnym domu – TR Warszawa. Trochę nie wiedząc, na ile będzie to stała sytuacja, czy w ogóle w tej Warszawie „przetrwam” pracowo. To była dla mnie mocna decyzja, próba zawalczenia też o swoją niezależność, o marzenia, które na mnie czekały i które dzięki, wtedy z tamtej perspektywy – odważnej decyzji, udało mi się częściowo zrealizować. Ja trochę lubię zmiany 🙂 i dążę do nich;

“Udar” pokazuje też specyficzną rodzinę – bohaterów w większości nie łączą więzy krwi, są znajomymi albo współpracownikami, a jednak w kryzysowej sytuacji potrafią się zjednoczyć i stworzyć wyjątkową relację. Myślisz, że to też opowieść o współczesnych czasach, gdzie te więzi rodzinne czasami tracą na rzecz przyjacielskich relacji?

Monika Frajczyk: Nie wydaje mi się, że więzi rodzinne „tracą” na rzecz przyjacielskich tylko, że ludzie dokonują częściej świadomych wyborów związanych z podtrzymywaniem relacji. Jeżeli jakaś relacja jest toksyczna, nie karmi i nie buduje cię w żaden sposób, podtrzymujesz ją z poczucia obowiązku, strachu bądź wyrzutów sumienia to prędzej czy później koszty takie ustawienia są nieprawdopodobne. A koszty ponosisz ty. I niestety bardzo często taka sytuacja dotyczy relacji rodzinnych. Większa świadomość na temat komunikacji, psychoedukacji, którą posiadamy na pewno umożliwia większą odwagę w zarządzaniu relacjami. Pewnego rodzaju postawienia granicy, przesunięcia ciężaru i skupienia na ludzi, o których chcesz się troszczyć, bo czujesz, że przy nich wzrastasz. Co oczywiście nie znaczy, że nad trudnymi relacjami w rodzinie nie można i nie należy pracować. Po prostu wydaje się, że definicja „rodziny” staje się w tym przypadku trochę bardziej pojemna, bo zakłada Twój udział w jej tworzeniu i wyborze osób, które się nią stają.

Jak myślisz, co „Udar” – zarówno w sensie fizycznym, jak i metaforycznym – oznacza dla Twojej bohaterki?

Monika Frajczyk: Zmianę. Dużą zmianę w życiu na którą nie była gotowa i na którą nie miała wpływu więc wywraca ona jej świat do góry nogami.

Czy uważasz, że serial ma potencjał zmusić widzów do refleksji nad ich własnym życiem?

Monika Frajczyk: Myślę, że widz będzie mógł się przejrzeć w bohaterach, którzy przez ten serial się przewijają, bo spektrum postaw, które prezentuje, problemów związanych z różnymi etapami życiowymi człowieka, jest naprawdę duże.

Serial będzie dostępny na kanale Viaplay Filmy i Serialew ramach usługi Prime Video Channels.

Related Posts

Sad dziadka czyli Wołyń ujęty zupełnie inaczej niż nas przyzwyczajono. Rozmawiamy z reżyserem...

Wystąpiła w wielu znanych serialach telewizyjnych, takich jak „Belfer” czy „Barwy szczęścia”. W...

„Nie myślę o „Słoniu” jako o filmie prowokacyjnym albo moralizatorskim. To czuła i delikatna...

Leave a Reply