– daję 7 łapek!
Kino Grzegorzka ma to do siebie, że jest zabawne, ale nie głupkowate. Pod płaszczykiem komedii przemyca bodźce do refleksji o rzeczach trudnych, ale ważnych. Tak, bodźcie – a nie gotowe już refleksje. Bo Grzegorzek nie wyrokuje, nie dzieli bohaterów na dobrych i złych, a świata przedstawionego nie czyni czarno-białym. Używając intensywnych i jaskrawych barw pokazuje życie takim, jakim jest i pozwala przeciętnemu Kowalskiemu na rozpoznanie samego siebie w filmowej (nie-filmowej) rzeczywistości.
Nauczycielskie małżeństwo Joanna i Witek (Agata Buzek i Jacek Braciak) mają dwóch dorosłych synów. Nie oznacza to jednak, że wypuścili już młode z gniazda, dzięki czemu mogą spokojnie cieszyć się swoją obecnością i ułożonym życiem zawodowym. Wręcz przeciwnie – problemy pojawiają się na każdym polu.
Starszy Adam (Jakub Zając) mieszka u rodziców wraz z partnerką Kariną (Wiktoria Wolańska) i ich małym synkiem. Młodszy Janek (Paweł Kruszelnicki) zbliża się do matury, ale nauka jest ostatnią rzeczą, która mu w głowie. Dla Jo i Witka oznacza to konieczność znoszenia nieustającego płaczu dziecka, kłótni młodych czy głośnej muzyki. A poza tym mają też na głowie babcię (Małgorzata Zajączkowska) z postępującą demencją.
I nie jest to wcale hiperboliczna plątanina surrealistycznych potknięć. Bohaterów trapią z pozoru błahe sprawy, których odzwierciedlenie setki widzów odnajdą we własnej codzienności. Drobiazgi, które zaniedbane eskalują do rozmiarów totalnie zaburzających normalne życie.
Bieg wydarzeń obserwujemy głównie z punktu widzenia Jo. Kobieta wiedzie podwójne (tylko podwójne?) życie, które coraz bardziej wymyka się jej spod kontroli. Jest odpowiedzialną matką, wspierającą żoną, uczynną córką, oddaną pedagożką. Jednakże ile siły może odnaleźć w sobie jedna zwyczajna mieszkanka niedużej Nysy?
Reżyser zadaje nam pytania, na które film na pewno nie odpowie. Widz musi sam rozliczyć się ze swoim życiem, wsłuchując się w następujące kwestie: „Czy ono jest wspaniałe?”, „A nawet jeśli tak, to czy rzeczywiście jest moje?”.
„Moje wspaniałe życie” to przyziemna opowieść o wyborach – nie tych heroicznych, legendarnych, opiewanych w hymnach – ale takich, które podejmuje każdy z nas. Postać Buzek jest everymanem (a jakże piękne jest to, że w końcu w kinie jest nim kobieta!), którego nie możemy ani jednoznacznie potępić, ani zupełnie usprawiedliwić.
Na ekranie zobaczymy też bardzo dobrze skrojone kreacje Adama Woronowicza, Karoliny Bruchnickiej czy Julii Kuzki, a fabule towarzyszą nietuzinkowy soundtrack i rozbrajający humor, puszczający oko do miłośników dotychczasowej twórczości Grzegorzka.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!