-daję 7 łapek!

Komedia pomieszana z kinem drogi wypada idealnie w wykonaniu Antonio Lukich. Debiutujący reżyser wykorzystuje prosty humor wynikający z sytuacji i specyficznych charakterów bohaterów. Ukraina przypominająca absurdalne czasy PRL-u, niebanalne zadanie, za którym podąża Wadim (Andriy Lidagovskiy) i napięta relacja syna i córki budują rozedrganą opowieść o poszukiwaniu celu, dorastaniu i spełnianiu marzeń. Moje myśli są ciche to surrealistyczny humor przywodzący na myśl grupę Monty Pythona.

Wadim – według siebie – zajmuje się eksportem. Wysyła dźwięki ukraińskich zwierząt na zachód na zlecenie kanadyjskiej firmy. Wyposażony z sprzęt do nagrywania wyrusza z Kijowa do zachodniej Ukrainy, by zatapiając się w karpackie pogranicze rejestrować odgłosy wydawane przez ssaki, ptaki, gady… Nagrywa wszystko, co pojawi się na jego drodze, ale jego celem jest odnalezienie będącej na wymarciu kaczki, która słynie z tego, że raz do roku przepięknie śpiewa. W tej nietypowej podróży towarzyszy Wadimowi jego matka (Irma Vitovska-Vantsa). Lukich zderza ze sobą dwa zupełnie różne charaktery, a na ich przecięciu powstaje absurd oraz śmiech przez łzy.

Przeczytaj także: UKRAINA! FESTIWAL FILMOWY – co obejrzeć?

Moje myśli są ciche  to genialne kino drogi, w którym matka i syn starają na nowo odkryć łączącą ich relację. Troska miesza się z surową kąśliwością, radość ze smutkiem, a oczekiwania wobec przyszłości rozmijają się z rzeczywistością. Lukich potrafi zaskakiwać, wprowadza niespodziewane rozwiązania i prowadzi do słodko-gorzkiego, nieco przewrotnego finału. Reżyser buduje intrygujące postaci opierające się na lękach i bolączka – intruzywna i dominująca kobieta przysłania wycofanego syna, ale dzięki temu każdy dowiaduje się czegoś o sobie.

Ten film ma niesamowitą energię i nietypowy humor, który chwyta za serce już od pierwszych minut. Trudno powstrzymać się od uśmiechu, kiedy silni mężczyźni upchani w furgonetce wymieniają się jedną pomadką do ust, zakamuflowany Wadim biega po łąkach za owcami czy wtedy, kiedy mama zabiera go na basen. Lukich potrafi niepostrzeżenie wprowadzać smaczki, które budują całą atmosferę, choćby odniesienia do Twin Peaks.  Moje myśli są ciche to kino warte uwagi, refleksji i kilku łez uronionych ze śmiechu. 

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply