– daję 7 łapek!
Film otwiera scena, wprowadzająca widza w błąd, co do formy produkcji, którą zaraz obejrzy. Czarno-biały obraz, kostiumy z epoki, wędrowni mnisi, targujący się o tajemniczą relikwię, którą próbuje sprzedać jeden z nich.
Ze szczerego pola i czasów średniowiecza przenosimy się do współczesnej Ukrainy. Vadym (Andriy Lidagovskiy) odbywa właśnie wizytę u stomatologa i poznaje smutną nowinę – zabieg dentystyczny, którego potrzebuje, będzie w jego wypadku wyjątkowo drogi.
Już od pierwszych minut filmu dostrzegalny jest specyficzny charakter jego narracji. To będzie zabawny seans, choć niekoniecznie oczywisty w interpretacji.
Główny bohater to osoba cicha i nieśmiała. Jest wycofany, zamknięty w swoim świecie. Ale charakteryzuje go też ogromna determinacja. Jest bardzo pracowity i nic nie powstrzyma go przed wykonaniem zadania, które ma otworzyć przed nim drzwi do nowego życia.
Vadym jest realizatorem dźwięku. Próbuje związać koniec z końcem, łapiąc kolejne zlecenia od międzynarodowych firm, co nie jest dla freelancera łatwe. Trafia mu się nie lada okazja, bo kanadyjscy producenci gier video poszukują nagrań dźwięków ukraińskich zwierząt. Chłopak ma nadzieję, że jeśli dostarczy dobry materiał, to otrzyma posadę w centrali i na stałe wyrwie się z Ukrainy.
Po odwiedzeniu miejscowych zagród farmerskich i nagraniu świń, owiec i strusi, Vadym rusza w dzicz. Specjalnie oznaczona mapa ukraińskich Karpat prowadzi go śladami kolejnych gatunków zwierząt, występujących na tym terytorium.
„Moje myśli są ciche” to film pełen czarnego humoru i ważnych lekcji życiowych. Ale rozgrywająca się poród pięknych ukraińskich pejzaży walka o lepsze jutro i pokaz determinacji młodzieńca, to tylko tło dla ukazania specyficznej relacji Vadyma z jego matką Galią (Irma Vitovska)…
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!
[R-slider id=”2″]