Po kilku dniach intensywnego oglądania zaczynia się wyłaniać wyraźny temat główny, który przewija się w większości debiutów krótkometrażowych: rodzina i jej destrukcyjny wpływ na jednostki. Rodzina staje się komórką opresyjną, rzadko przynosi oparcie, a dzieci często nie otrzymują odpowiedniej dawki uwagi i wsparcia ze strony rodziców. Młodzi twórcy mają w sobie mnóstwo żalu i w dużym skupieniu trzeba szukać pozytywnych akcentów.

Miłość bezwarunkowa, reż. Rafał Łysak

Rafał kocha swoją babcię. Babcia bardzo kocha Rafała. Ale między nimi pojawią się konflikt niemożliwy do rozwiązania: chłopak jest homoseksualistą i nigdy nie spełni marzenia babci o posiadaniu żony i dziecka. Trudno zrozumieć starszej kobiecie świat wnuka. I choć jawnie go krytykuje, próbuje na siłę swatać i wymodlić naprawę zachowania, nie odwraca się od niego i nieustannie całym sercem kocha. 

Rafał Łysak w Miłości bezwarunkowej obrócił kamerę w swoją stronę i z dużą odwagą, sporą dawką humoru i zdrowego dystansu opowiada o swojej rodzinie. Z zainteresowaniem spogląda na schorowaną babcię, dokopuje się do relacji z ojcem, ale przede wszystkim pokazuje miłość silniejszą niż brak zrozumienia. 

Debiutujący reżyser doskonale potrafi zbalansować powagę z humorem. Tworzy film, w którym spotykają się dwa światopoglądy. Rzeczywistość, w której trudno o porozumienie mimo wszystko przepełniona jest czułością. Widzimy, jak babcia stara się zrozumieć Rafała, ale nie zarzuca swoich wartości i idei. Miłość bezwarunkowa to dokument rodzinny, obok którego nie można przejść obojętnie. Śmiech miesza się z zadumą, a radość relacji ze smutkiem zaprzepaszczonych oczekiwań.

Jestem tutaj, reż. Agata Minowska

Agata Minowska bierze na warsztat trudne rodzinne relacje. Hania (Marianna Kowalewska) wyjechała, a raczej uciekła z domu, i mieszka z chłopakiem w kamperze. Gdzieś na Mazurach prowadzą budkę z jedzeniem i żyją zwyczajnie z dnia na dzień. Ich względny spokój zostaje naruszony, kiedy znienacka młodszy brat Hani puka do drzwi. 

Świadectwo z czerwonym paskiem i jedna trója. Chłopak jest przerażony, że ojciec nie będzie z niego zadowolony. Nie chce wracać do domu, a Hania musi poradzić sobie z jego niespodziewaną wizytą. Jestem tutaj jest zbudowane na podskórnych emocjach. W filmie Minowskiej nie padają zbędne słowa. Często to cisza staje się nośnikiem prawdziwych emocji, a magiczna więź między rodzeństwem pozwala im się porozumiewać bez niepotrzebnego gadania.

Jestem tutaj to opowieść, w której główna bohaterka musi zmierzyć się z własną przeszłością. Pojawienie się brata prowadzi do spotkania z mamą i skonfrontowania z tłumionymi emocjami. Padają słowa pełne wyrzutów, a nastolatka musi wziąć odpowiedzialność za rodziców i znaleźć rozwiązanie trudnej sytuacji. Ten film porusza prostotą opowiadania i subtelnym spojrzeniem na bohatera.

Utrata, reż. Natalia Nylec

Utrata rozpoczyna się od ujęcia z telefonu komórkowego. Nastoletnia córka filmuje rodzinny obiad, a po chwili Natalia Nylec przenosi nas do zupełnie innego świata. Znajdujemy się w rzeczywistości pełnej żałoby i utraty gruntu pod nogami. 

Nastoletni chłopak w chaosie próbuje zająć się młodszym bratem, podczas gdy mamą zatopiła się w swoim bólu straty. Natalia Nylec pokazuje różne sposoby radzenia sobie ze śmiercią najbliżej osoby. I o ile całość staje się ciekawym portretem dojrzewania i brania odpowiedzialności, trudno szukać tutaj wielkich przełomów. To raczej ciche trwanie w sytuacji bez wyjścia. 

Utrata jest filmem poprawnym, w którym dość sprawnie jest poprowadzona narracja. Mimo wszystko znajdziemy kilka scen wytrychów, które łopatologicznie muszą nam wyłożyć, co tak naprawdę się stało. Nastoletni chłopak maniakalnie reperuje motor, aż w końcu dostajemy scenę, w której jego siostra wsiada na niebezpieczną maszynę i bierze udział w nielegalnych wyścigach. Pomimo kilku oczywistych rozwiązań, całość przyciąga portretem rodzinnego radzenia sobie ze stratą.

Metro, reż. Natalia Krawczuk

W prostocie może tkwić prawdziwe piękno. Wystarczy krótka historia, odrobina poczucia humoru i charyzmatyczny bohater, by przyciągnąć uwagę widza. Metroto przewrotna opowieść o motorniczym Arseniju, który niebywale kocha swoją pracę, ale nie cierpi ludzi.

Arsenij jeździ metrem. Jest przyzwyczajonym do ciemności, ale nie znosi ignorancji i otępiania pasażerów, których przewozi. Obserwator widzi ich zatopienie w telefonach i egoistyczne skupienia na sobie, dlatego nie pozostaje obojętny i samodzielnie wymierza sprawiedliwość. 

Natalia Krawczuk w swojej animacji sprawnie łączy żart z powagą sytuacji. Metro to zdecydowanie czarna komedia, która skutecznie piętnuje zachowania pasażerów. A oprócz tego całość jest pełna rysunkowych smaczków – breloczek trupa dyndający w kokpicie maszynisty, dbania o kwiatek, subtelne granie światłem. Trzeba uważać, żeby nie narazić się Arsenijowi, który na własną ręką postanowił wymierzyć sprawiedliwość.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply