Wonder Woman spotyka Supermana. To nie może skończyć się dobrze. Fala uniesień, radosne spełnienie i ogromny kac. Reem Kherici tworzy humorystyczną komedię romantyczną, w której kobieta – w końcu – nie jest księżniczką, która czeka na przybycie księcia. Miłość aż po ślub to historia wyzwolonej kobiety, gotowej samodzielnie stawiać czoła rzeczywistości. Miłość przytrafia się jej przypadkiem.
Miłość aż po ślub – zagubieni superbohaterowie
Mathiasa (Nicolas Duvauchelle) podczas jednej z imprez, na którą wyciągnął go kumpel, poznaje Juliette (Reem Kherici). Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie był w szczęśliwym związku z Alexią (Julia Platon). Aby zatrzeć ślady zdrady, proponuje jej małżeństwo. Za organizację ich ślubu ma być odpowiedzialna Juliette. Od początku wiadomo, że to nie może skończyć się dobrze. Kherici doskonale rozdaje karty pomiędzy bohaterami, kreśli ich złożone portrety i – co najważniejsze – udaje jej się uniknąć banalnego schematu. Choć patrzymy na wariację na temat komedii romantycznej, daleko jej do słodkiej aury oczekiwania na miłość.
Miłość aż po ślub to ciepła i naprawdę zabawna opowieść o zagubieniu młodych ludzi w poszukiwaniu stabilizacji. Mathias, Alexia i Juliette spełniają obowiązkowe punkty jazdy w dorosłość, a przez pęd szalonego, egoistycznego życia nie mają czasu i sposobności, by wyrwać się powierzchowności instagramowego idealnego życia. Spełniają oczekiwania otoczenia, przez co nie potrafią sami zdecydować, czego naprawdę pragną i potrzebują.
Reemi Khereci opiera swoją filmową opowieść na intrygujących i zatopionych we współczesności bohaterach. Daje przestrzeń na zbudowanie portretów tak, że szybko zyskują naszą sympatię. Za sprawą Juliette pokazuje, że przeszłość potrafi zahartować, dając poznawcze zaplecze do odbierania rzeczywistości. Zachwyca pochwała kobiecej niezależności i siły orez lekki humor.
Miłość aż po ślub wciąż mości się w ramach gatunku. Jest pięknie: piękni ludzie, w pięknych domach żyją pięknym życiem, ale wcale nie razi ta magiczna rzeczywistość. Khereci sprawiła, że Wonder Woman i Superman zdjęli swoje kostiumy, pokazali swoje prawdziwe, wrażliwe oblicze i zachwycili lekkością bycia w słonecznej aurze Prowansji.