-daję 6 łapek!

Kino smutnej rzeczywistości. Między morzem a oceanem to obraz bezradności i konsekwencji kryzysu ekonomicznego, jaki panuje w Hiszpanii. Isaki Lacuesta ucieka od słonecznego ciepła i pięknych widoków Półwyspu Iberyjskiego, by skupić się na niemożności wyrwania z zaklętego kręgu porażek. Realizacja przyziemnych marzeń zdaje się niewykonalną misją, z którą nie poradziłby sobie nawet sam Ethan Hunt. Bywa ciężko, ale nie brakuje radosnych momentów i cienia nadziei.

Między morzem a oceanem
Między morzem a oceanem: Kryzys męskości

Isra (Israel Gómez Romero) spędził kilka lat w więzieniu. Kiedy wychodzi na wolność, nikt zdaje się na niego nie czekać. Z trzech malutkich córek, tylko jedna potrafi go rozpoznać. Żona już dawno spisała go na straty. Tylko brat i bratowa wiernie kibicują mu w budowaniu nowego, lepszego życia. Nie jest łatwo, kiedy o pracę trzeba się prosić, a pracodawcy i tak wyznaczają głodowe stawki. O wiele łatwiej i szybciej można zarobić, handlując narkotykami.

Między morzem a oceanem opowiada nie tylko o kryzysie ekonomicznym i jego destrukcyjnej sile wobec państwa, rodziny i jednostki, ale również o kryzysie męskości. Isra spełniać się w roli ojca i męża, podąża za utartymi schematami głowy rodziny i nosi na swych barkach psychiczny ciężar nieumiejętności sprostania narzuconym sobie standardom. Chce jak najlepiej dla swoich dzieci, pragnie zbudować dla nich lepszą przyszłość, ale grzęźnie po kolana w błocie. Laceusta sięga po niemodny temat męskiej depresji i dodaje do niego balansowanie na granicy ryzyka. 

Przeczytaj także: Ból i blask

Również brat Isry, Cheíto (Francisco José Gómez Romero), stoi na rozstaju dróg. Chce być jak najbliżej swojej rodziny, ale zarobki na miejscu nie pozwalają mu na spokojne i bezpieczne życie. Alternatywą jest długoterminowa wyprawa z Marines. Nie jest łatwo wybrać między pracą a rodziną. Bracia w odmienny sposób zmagają się z przeciwnościami losu, ale stanowią dla siebie wsparcie.

Między morzem a oceanem

Lacuesta tworzy kino z małych momentów i nie do końca sympatyczne. Już otwarcie filmu wytrąca ze strefy komfortu, ponieważ stajemy się dość bliskimi świadkami porodu najmłodszej córki Isry. Przekroczenie bariery intymności wciąga nas do depresyjnego świata. Stonowane barwy i nieustające uczucie nadciągającej apokalipsy wypełniają Między morzem a oceanem. Nie brak w tym filmie chwil radosnych i pełnych ciepła, a Lacuesta chwyta je i daje nadzieję, że w drobnych gestach tkwi klucz do sukcesu. Rodzina dodaje siły i być może dzięki niej Isra znajdzie się na dobrej drodze, by dotrzeć do własnego, wymarzonego Disneylandu. 

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply