Pamięć kształtuje nas takimi, jakimi jesteśmy. Daje nam tożsamości i pozwala kreować siebie w oparciu o własne doświadczenie. To ona dodaje nam skrzydeł albo odbiera sił do działania. Michel Franco tworzy film o (nie)pamięci w walce o zachowanie siebie. Memory zachwyca subtelnością opowiadania, wybitnym aktorstwem i poruszającymi niedopowiedzeniami.

Memory: Poruszające kino o (nie)pamięci

Spotykają się przypadkiem na szkolnym zjeździe. Ona siedzi samotnie. On przygląda jej się z uwagą, by bez słowa wyjaśnienia podążać za nią do domu. Spędza całą noc pod jej oknami, a rano zupełnie nic nie pamięta. Saul (Peter Sarsgaard) cierpi na początki demencji. Sylvia (Jessica Chastain) od lat próbuje poradzić sobie z traumą. Nie znają się, a jednak los połączy ich ścieżki. On chce pamiętać swoją przeszłość, ona marzy o zapomnieniu.

Michel Franco tworzy obraz o skomplikowanym połączeniu dwójki ludzi uwikłanych w trudne rodzinne relacje i niełatwy związek ze swoją pamięcią. Skupia się na nich i z uwagą przygląda temu, jak radzą sobie z własnymi emocjami. To kameralny portret zapominania, pamiętania i przeżywania traumy od nowa. Cicha celebracja obecności drugiego człowieka, ale też mocny komentarz w sprawie nieporadności rodzinnych relacji. Filmowy świat został zbudowany na opozycjach, ale Franco jest zbyt uważnym obserwatorem, by tylko pobieżnie opowiadać bolesnych doświadczeniach. Daje przestrzeń na rozwój postaci, opowiada o niewyjaśnionych sprawach w małych scenach i tworzy piękno zdobywania doświadczenia w zbliżeniach. 

Z pewnością nie udałoby mu się osiągnąć tak poruszającego efektu, gdyby nie wybitne aktorstwo Petera Sarsgaarda (nagrodzony za tę rolę w Wenecji) i Jessiki Chastain. Ich postaci są wygrane na niuansach i niedopowiedzeniach. Bije z nich niewypowiedziany smutek, ale też chęć walki o kolejne chwile. Saul chwyta każdy dzień, gdy jest w pełni świadomości. Sylvia uczy się od niego ciepła i czułości. Dwójka zranionych ludzi próbuje budować coś na zgliszczach. Niebywale poruszająco wypadają sceny ich zbliżenia. W pamięci pozostanie ich pierwszy seks, gdy na twarzy Sylvii maluje się przerażenie, ale i zaufanie. Chastain perfekcyjnie oddaje wewnętrzne skonfliktowanie bohaterki, która naznaczona przez przeszłość (była molestowana przez ojca) panicznie boi się budowania bliskich relacji. 

Meksykański reżyser skutecznie buduje napięcie i umiejętnie wygrywa emocje, będąc daleko od szantażowania widza w walce o najmniejszą reakcję. Siła Memory tkwi w subtelności. Po seansie zostają z widzem poszczególne sceny, ale też nadzieja, że każdy ma szansę na szczęście.

daję 7 łapek!

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply