-daję 6 łapek!

Zazwyczaj, kiedy widzę polską komedię w kinie, od razu ciśnie mi się na usta „mayday”, „s.o.s” i „pomocy”. Trudno zsynchronizować mi się z poczuciem humoru reprezentowanym przez większość rodzimych produkcji. Mayday nie jest w tej kwestii wybitne, ale daleko mu do nieuchronnej fali zażenowania. Sam Akina przenosi na duży ekran popularna sztukę teatralną i dostarcza nam przystępną opowieść, która może bawić.

Nie spodziewajcie się po Mayday humoru wysokich lotów. Pojawiają się żarty fekalne i niewybredne tekst o pierdzeniu. Bywa i tak. Jednak całość zasadza się na komedii pomyłek i fenomenalnym Adamie Woronowiczu, który nie raz udowodnił, że wyśmienicie czuje się zarówno jako komediowy błazen, jak i przerażający seryjny morderca. To on jako Staszek, kumpel głównego bohatera, stara się wyciągnąć go z tarapatów. Z Piotrem Adamczykiem mają niebywała ekranową chemię, która pozwala przymknąć oko na luki w scenariuszu czy kilka niezbyt udanych gagów.

Przeczytaj także: Supernova

Film opowiada o kłamstwie, które lada moment może wyjść na jaw i zrujnować poukładane życie Jana Kowalskiego. Przeciętny mężczyzna prowadzi ponadprzeciętne życie rozdzielone między dwa domy – wystawny w Rozalinie z Marią (Weronika Książkiewicz) i nieco szalony z Baśką (Anna Dereszowska) w Warszawie. Szczęśliwy bigamista staje się ofiarą napadu, jego życiem zaczynają się interesować organy ścigania i cała układanka zaczyna się mocno rozpadać. Staszek próbuje uratować Janka przed gangsterami i złością dwóch żon.

Przeczytaj także: Na bank się uda

Mayday staje się przyjemną komedią, która wywołuje niezobowiązujący śmiech. To szybka przebieżka przez szalone życie Kowalskiego ze świetnymi aktorskimi popisami Woronowicza. Widać, że aktor bawi się swoją postacią, potrafi wyciągnąć ze Staszka wszystko co najlepsze i najgorsze za razem. Po seansie filmu jego radosna twórczość pozostaje w pamięci. Akina tworzy kino slapstickowe i proste w odbiorze. Kiedy próbuje wchodzić w poważne tony i budować psychologię postaci, zaczyna się chwiać w posadach. Jest dobrze, nie do końca idealnie, ale po Futrze z misia to przyjemna odmiana. 

About the Author
Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply