Futurystyczna wizja, która zakłada transformacje z człowieka w zwierzę? Hotel dla singli będący ostatnią deską ratunku w poszukiwaniu prawdziwej miłości? Yorgos Lanthimos ponownie prezentuje abstrakcyjną rzeczywistość, korzysta z indywidualnego i charakterystycznego języka filmowego, aby opowiedzieć o samotności i nieskończonej możliwości kreowania otaczającego nas świata.
Lobster – w duecie bezpieczniej
David (Colin Farell) po opuszczeniu przez żonę trafia do odizolowanego hotelu, gdzie otrzymuje pięć tygodni na odnalezienie swojej drugiej połowy. Gdyby mu się nie udało, ma zamienić się w homara. Ekscentryczne małżeństwo założycieli wymyśla liczne zasady, a godowy taniec przyjezdnych przypomina nieco szaloną pogoń za sprostaniem społecznym wymaganiom. Indywidualizm i samotność zostają napiętnowane, życie w duecie staje się największym dobrem. Na wieczornych spotkaniach goście hotelu dowiadują się, że w parze można uniknąć przypadkowego uduszenia, a na spacerze z mężczyzną kobieta powinna czuć się bezpieczna (nie grozi jej napad czy gwałt).
Lobster staje się groteskową opowieścią o społeczności, która narzuca nam normy. Lanthimos sprawia, że śmiech grzęźnie nam w gardle, a mistyfikacja skrzętnie budowana przez bohaterów, coraz bardziej przypomina życie wypalonych i znudzonych sobą par. Pierwsza, oszczędna część rozgrywająca się w hotelu przypomina mroczny thriller. Wąskie korytarze jak w Lśnieniu Stanleya Kubricka potęgują klaustrofobiczne odczucia, a oszczędna muzyka przyprawia o dreszcze. Niestety film traci nieco z nastroju, kiedy akcja przenosi się do lasu pełnego samotników. David ze skrajności popada w skrajność.
Reżyser Kła wciąga do swojego świata za sprawą surowości przekazu i przewrotności. Kontrapunktowa muzyka staje się ironicznym komentarzem i przenosi film w rejony komediowej opowieści. Dla upartych można odnaleźć u Lanthimosa elementy komedii romantycznej i gorzej satyry na kult tworzenia związków.
Dużym atutem jest subtelne i wycofane aktorstwo, które dawkuje emocje. Aktorzy mówią swoje dialogi bezbarwnym, pozbawionym emocji tonem, co tylko potęguje wrażenie przerysowania i umowności przedstawionego świata. Zachwyca Rachel Weisz, która staje się przewodnikiem i jako narrator oprowadza widzów po rzeczywistości Davida. Lobster to powściągliwa historia, która uderza ze zdwojoną siłą. A reżyser udowadnia, że fenomenalnie sprawdza się w czarnej komedii.