-daję 7 łapek!
Litość to udana czarna komedia, która łączy w sobie wizualne piękno z grecką tragedią. Babis Makridis potrafi wyciągnąć esencję ludzkich emocji bez nadmiernej ekspozycji. Bawi uważnym spojrzeniem na swojego bohatera i surowym dystansem. To jeden z tych filmów, które prowokują do analizy i zastanowienia się nad naszym podejściem do głównej postaci.
45-letni prawnik (Giannis Drakopoulos) mieszka ze swoim synem w ekskluzywnym mieszkaniu z bajecznym widokiem na morze. Bogaty i sytuowany przeżywa kryzysową sytuację – jego żona uległa wypadkowi i znajduje się w szpitalu w śpiączce. Codziennie rano do drzwi jego mieszkania puka sąsiadka, przynosząc ciasto domowej roboty. Właściciel pralni z współczuciem podchodzi swojego klienta. Prawnik z kamienną twarzą realizuje swoje obowiązki, ale pełne litości spojrzenia z jego otoczenia sprawiają, że czuje się o wiele lepiej. Wszystko się zmienia, kiedy traumatyczne zdarzenie jest już za nim, a ludzie zaczynają żyć własnym życiem.
Litość pokazuje patologiczne zachowanie, które nie przynosi niczego dobrego, a jedynie dreszcz trwogi. Ale mimo to Makridis podąża w interesującym kierunku, stawiając pytania o ludzkie potrzeby znajdowania się w centrum uwagi. Zastanawia się nad granicami łaknienia atencji i kreatywnością jej poszukiwania. Prawnik znajduje szczęście w nieszczęściu i kiedy wszystko wraca w jego życiu do normy, poszukuje sposobu, by ponownie poczuć się radośnie (nawet jeśli tego nie widać na ekranie).
Markadis doprowadza sytuacje do absurdu. Pokazuje szalone działania swojego bohatera, kontrapunktując je totalnym emocjonalnym wyciszeniem. W tym surowym obrazie ludzkiej emocjonalności zupełnie nieadekwatnej do sytuacji przywodzi na myśli filmy Yorgosa Lanthimosa, w których reżyser tworzy specyficzne światy, by w nieco krzywym zwierciadle spojrzeć na naszą rzeczywistość. Giannis Drakopoulos wykorzystuje specyficzny rodzaj aktorstwa daleki od ekspresyjnego szaleństwa. Kamienna twarz niczym Bustera Keatona jest nie tylko źródłem komizmu, ale płótnem, na które można projektować nieskończoną liczbę emocji.
Litość to ciekawa propozycja w produkcjach pełnych dosłowności. Makridis pozostaje zakorzeniony w rzeczywistości, ale zatapia się w metaforyczność i domysły. Choć obraz jest surowy i pięknie skomponowany pełno w nim sprzeczności. Podniosła muzyka miesza się z ludowością, bogactwo i przepych z ubogą emocjonalnością. Grecki twórca pokazuje świat pełen kontrastów, a jego film zbudowany na kontrapunktach jest czymś intrygującym w krajobrazie przeciętnych produkcji.