-daję 5 łapek!
Życie składa się z wzlotów i upadków. David Stubbs w Kwiatach miłości udowadnia tę tezę niemal na każdym kroku. Banalność ludzkich losów wkłada w ramy musicalu i romansu. Przedstawia rodzinną historię miłości, która nie zawsze była kolorowa i szczęśliwa, ale wyjątkowo odzwierciedlała prozę życia. Zwykła opowieść miała zyskać dzięki oprawie muzycznej – piosenkom wykonywanym przez Kimbrę i dwójkę głównych aktorów. Nie wszystko jednak się udało.
Kwiaty miłości lekko zwiędły
Maisie (Kimbra) jest córką Rose (Rose McIver) i Erica (George Mason), która odkrywa historię miłości swoich rodziców. W piosenkach opowiada o ich pokrętnych losach, powrotach i rozstaniach, kłótniach i radości. Na scenie wyśpiewuje swoje emocje, dzieli się prawdą ze swoimi słuchaczami, a to wszystko w dość ważnym życiowym momencie, kiedy jej schorowany ojciec znajduje się w szpitalu. Stubbs zamyka nas razem z Maisie w małym klubie, ale przestrzeń nie jest ograniczeniem tej historii – całość opiera się na wspomnieniach i wyobraźni.
Kwiaty miłości są jak niemal każdy film o miłości – Rose jest eteryczną blondynką, która przez przypadek poznaje przystojnego Erica. Kobiety się za nim oglądają, ale on nie myśli o nikim innym – to ona jest miłością jego życia. Choć los rozdziela ich na jakiś czas, w końcu zostają małżeństwem. Artystyczna dusza nie pozwala Ericowi się ustatkować. Nie jest łatwo zrezygnować z imprezowania i towarzystwa, nawet w obliczu narodzin potomka.
Stubbs pokazuje, jak dwoje ludzi próbuje się dotrzeć, wypracować kompromisy, ale trudno pozbyć się wrażenia, że za uroczą buzią kobiety skrywa się niesympatyczna i zapatrzona w swoje potrzeby dziewczyna. Choć można jej przyznać rację, kiedy wymaga, by Eric w końcu dojrzał i zaczął zarabiać na ich utrzymanie, ale trudno pozbyć się negatywnych emocji wobec jej postawy. Wiele zachowań i emocjonalnych utarczek między bohaterami wynika z czasów, w których przyszło im żyć. Z tej perspektywy Kwiaty miłościstają się ciekawym portretem epoki – akcja rozgrywa się w latach 60.,70. i 80. Nie można narzekać na kostiumy czy fryzury, szkoda tylko że sztafażem kryje się oczywista historia.
Ani Mclver, ani Mason nie są na tyle charyzmatyczni, żeby wyciągnąć coś z tej przeciętnej opowieści. Ładni ludzie, ładne piosenki w ładnym obrazku, ale całość pozbawiona jest życia i pozytywnej energii. Kwiaty miłości to przeciętny film na jeden wieczór, o który bardzo szybko się zapomni.