Paryż jest magicznym miastem. Urokliwe uliczki i mili ludzie z nonszalancką elegancją potrafią w sobie rozkochać. Artyści i pisarze, aktorki i ich wielbiciele. Sergio Castellitto w Księgarni w Paryżu przenosi nas do takiego małego świata, w którym życie biegnie po ściśle wytyczonych ścieżkach, dopóki dwójka ludzi na siebie nie wpadnie i wprowadzi nieco chaosu do swojego życia.
Przeczytaj także: Chiara
Vincenzo (Sergio Castellitto) jest Włochem, który na dobre zadomowił się w paryskiej księgarni. Od lat żyje według sprawdzonej rutyny, pielęgnując swoją miłość do książek i niepełnosprawnej, po nieszczęśliwym wypadku, córki Albertyny (Matilda De Angelis). Mężczyzna raczej nie przejmuje się przyziemnymi sprawami. Choć prowadzenie sklepu nie jest zbyt lukratywnym zajęciem, przymyka oko na drobne kradzieże odwiedzającego go profesora. Ne zaprząta sobie głowy domowymi porządkami, zatrudniając pogodną i pełną energii sprzątaczkę i opiekunkę dla córki. Widać, że nie oczekuje już nic od świata. Zamknął się w swoich czterech ścianach i z rezygnacją przyjmuje to, co daje mu los. Zatapia się tylko w słowach wydrukowanych na papierze, które z żarliwością czyta córce, próbując namówić ją do powrotu do życia. Sparaliżowana od pasa w dół dziewczyna popadła w apatię i przestała mówić (nosi nawet koszulkę z deklaracją “Sorry I have no words”). Wszystko się zmieni, kiedy do sklepu wpadnie jedna z jego sąsiadek, aktorka Yolande (Berenice Bejo).
Ekscentryczna i wygadana kobieta nie wie nic o literaturze i Vincenzo postanawia wprowadzić ją do tego magicznego świata. On daje jej słowa, ona energię i otwartość. Choć z pozoru pochodzą z dwóch różnych rzeczywistości, między nimi zaczyna się rodzić niesamowita więź i nić porozumienia. Kiedy wszystko zaczyna zmierzać w stronę romansu, Castellitto puszcza oko do widza i proponuje zwrot akcji. W Księgarni w Paryżunie można się nudzić.
Przeczytaj: Między dwoma światami
Ten film jest opowieścią pełną słów. W końcu akcja rozgrywa się w księgarni i nie mogło w niej zabraknąć literackich nawiązań. Słyszmy cytaty z Italo Calvino („Baron drzewołaz”) czy Miguela de Cervantesa („Don Kichot”). Dostajemy metaforę życia jako teatru, a ludzi jako aktorów, którzy tylko odgrywają swoje role. Castellitto wypełnia ekranową przestrzeń słowami i trudno mu znaleźć umiar. Yolande wyrzuca z siebie zdania niemalże na jednym tchu, duch wielkiej literatury unosi się w powietrzu, tylko surowe spojrzenie Albertyny przynosi nieco oddechu i spokoju. Pełnokrwiście bohaterowie są napisani grubą kreską, niosą na swoich barkach pewne prawdy i ideały, które doskonale spełniłby się w teatralnym anturażu. Choć Księgarnia w Paryżu doskonale radzi sobie z filmową materią, czuć w niej pewną manierę i pretensję ku czemuś większemu.
Ten film to opowieść o zdobywaniu odwagi, by stawiać kroki w nieznane. Historia przypadkowych spotkań, które potrafią otworzyć oczy na nową rzeczywistość. Celebracja miłości do literatury i teatru, a także aktorski popis Castellitto i Bejo. Księgarnia w Paryżu to barwna scenografia, poruszające dźwięki i nieoczywiste rozwiązania. Warto wpaść do małego sklepiku z książkami i przeżyć magiczną przygodę.
daję 6 łapek!