-daję 7 łapek!
Coraz częściej mówi się o tym, że dawny świat odchodzi w zapomnienie. Tradycje są wypierane przez pośpiech i krótkotrwałe gratyfikacje. Tamara Kotevska i Ljubomir Stefanov chwytają ostatnie tęskne spojrzenia za rzeczywistością, która powoli wymiera. Ich Kraina miodu to celebracja skupienia, odwagi i szacunku do matki natury.
Hatidze mieszka w macedońskiej wiosce. Skromne mieszkanie dzieli ze schorowaną matką. Czas upływa jej na opiece i karmieniu rodzicielki, a także na hodowli pszczół. Tradycja nauczyła ją szacunku do pracy i zwierząt. Miód czerpie z naturalnych źródeł, wspina się po stromych wzgórzach, nie nosi odzieży ochronnej, a na targu sprzedaje swoje wytwory. Żyje zgodnie z rytmem natury do czasu, aż w jej okolicy zamieszkuje rozkrzyczana rodzinka. Cisza i spokój zostają zastąpione krzykiem dzieci i rykiem silników.
Przybysze zdają się deptać wszystko to, co do tej pory zostało ustalone. Naturalne pszczelarstwo znika na rzecz specjalnie przygotowanych uli. Ze zwierzętami obchodzi się brutalnie, a obraz martwego bydła wleczonego w błocie przynosi ciarki przerażenia. Wszystko, co robią zdaje się być w pośpiechu i bez zastanowienia. Szybkie zyski wypierają cierpliwość, a eksploatacja pszczelej pracy zaburza rytm funkcjonujący przez tysiące lat. Hatidze z przerażeniem i smutkiem spogląda na wdzierającą się w jej życie nowoczesność, ale świadomie pozostaje wierna swoim zasadom. Choć nie zamyka się na rzeczywistość, stawia pytania i wygłasza wątpliwości, zachwyca swoim oddaniem i umiłowaniem małych rytuałów.
Kotevska i Stefanov spędzili ze swoją bohaterką trzy lata, dlatego z łatwością poruszają się z kamerą w jej codziennym życiu. Są obserwatorami, a Hatidze zdaje się nie przejmować ich obecnością. Kraina miodu to nie tylko portret wartości, które odchodzą w zapomnienie, ale też ciepła relacja matki i córki. A także obraz codzienności z dala od udogodnień współczesności. Kontemplacja ciszy i stawianie natury w centrum w opozycji do wszechogarniającego antropocentryzmu.