-daję 7 łapek!

Ciche i spokojne życie dobiega końca. Mylia właśnie zaczyna liceum, a jej dotychczasowy świat niewinności musi ulec zmianie. Kolonia opowiada o dojrzewaniu, potrzebie dopasowania, podążaniu za rówieśnikami, ale przede wszystkim umiejętności pozostawania w zgodzie ze sobą. Geneviève Dulude-Decelles nie chce pokazywać skrajności, nie ucieka w przesadę i przerysowanie. Pokazuje świat, w którym dorastająca dziewczyna staje na rozdrożu i musi zdecydować, którą drogę wybrać.

Mylia ma 12 lat i nie pasuje do szalonej licealnej rzeczywistości. Cicha i wycofana większość czasu spędza z młodszą siostrą Camille. Wrażliwa nie potrafi dać się porwać chwili. Imprezy są dla niej nowością, a świat, który otwiera przed nią kuzynka Jacinthe zdaje się być odległą planetą. Miejscem, do którego udaje się tylko po to, by pasować do większości. Mylia nie chce być wyrzucona poza nawias, dlatego idzie na domówkę, po raz pierwszy się maluje, pije alkohol i całuje z chłopcem. Presja rówieśników wyciąga ją ze strefy komfortu, którą jest dla niej domowe zacisze, czas na łonie natury i rozmowy z przypadkowo poznanym sąsiadem Jimmym.

Czytaj także: Kino w trampkach

Kolonia jest skromnym, ale niebywale uroczym filmem o poszukiwaniu własnej tożsamości. Reżyserka buduje świat Mylii z małym elementów, które pozwalają utożsamić się z główną bohaterką i współodczuwać jej wątpliwości. I choć na młodą dziewczynę spada deszcz trudnych wyborów i kryzysowych sytuacji, Dulude-Decelles unika histerycznego tonu buntowniczej nastolatki. W prostocie wsłuchiwania się we własne serce tkwi największa siła. Mylia ma doskonale ustawiony kompas moralności, potrafi dokonywać słusznych wyborów, a przede wszystkim jest spostrzegawcza w ocenianiu otaczającej jej rzeczywistości.

Ten film daje doskonałą przestrzeń do rozmowy o sile przyjaźni i więzach rodzinnych. Myślę, że wiele młodych ludzi przejrzy się w Mylii, która nie należy do rozkrzyczanych i popularnych dziewczyn w liceum, ale w ciszy buduje własny świat. 

Kolonia przyjmuje subtelną dokumentalną formą i emocjonalną powściągliwość. Mylia doskonale balansuje między dwoma światami: szkolną i pełną imprez oraz cichą celebracją przyjaźni z Jimmym. Nie zawsze dokonuje słusznych wyborów, ale reżyserka daleka jest od oceniania i potępiania jej kroków. Wyważony coming of age, który ani na moment nie spuszcza z oka swojej bohaterki. 

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply