Jutro o świcie nic już nie będzie takie samo. Kilka godzin może diametralnie zmienić czyjeś życie. Rúnar Rúnarsson opowiada o emocjonalnym rollercoasterze, w którym strata i żałoba stają w opozycji do powinności i utrzymania dobrej twarzy do złej gry. Jutro o świcie potrafi poruszyć najbardziej surowe serce.
Jutro o świcie: Gdy wstaje dzień
Una (Elin Hall) jest studentką sztuki. Wydawać by się mogło, że jak większość artystów nosi serce na dłoni i potrafi wyrażać emocji. Będzie musiała jednak nauczyć się je kontrolować i skrywać głęboko tak, by nikt niepowołany nie miał do nich dostępu. Dziewczyna należy do małej grupy, w której poznała Diddiego (Baldur Einarsson). Między nimi zaiskrzyło. Tworzą parę, choć Diddi wciąż ma dziewczynę w rodzinnej miejscowości. Chłopak w końcu postanawia rozstać się z Klarą (Katla Njálsdóttir). Pożycza samochód od wspólnego kumpla i wyrusza w drogę. Kilka godzin później jego znajomi dowiedzą się o katastrofie w tunelu, w której zginął.

Rúnarsson tworzy intymny dramat o stracie. Jutro o świcie to zapis kilku pierwszych godzin żałoby, w której łączą się najbliżsi znajomi Diddiego. Spędzamy razem z nimi cały dzień, przechodząc przez różne stany przyswajania informacji i obudowywania się mechanizmami obronnymi. Przez niedowierzanie, smutek i łzy towarzyszące żartom i wspomnieniom. Młodzi ludzie, przed którymi cały świat stał otworem, muszą zmierzyć z czymś, na co nie byli gotowi. Rúnarsson w centrum tej historii stawia dwie kobiety: Unę i Klarę. Wywodzące się z różnych środowisk, z innym patrzeniem na świat, staną się sobie niebywale bliskie.
Przeczytaj także: What Marielle knows
Una dźwiga na swoich barkach ciężar swojej straty, ale przybierając różne maski, nie może w pełni poddać się emocjom. Klara nie wie, że Diddi chciał zakończyć ich relację, by budować nowy związek z koleżanką ze studiów. Una nie chce, by dziewczyna przeżywała podwójną stratę, więc chowa swój ból głęboko w sercu. W ich spotkaniu jest coś niebywale magicznego i nierealnego, a przez to pociągająco intymnego. Islandzki reżyser portretuje niemal nieuchwytne współodczuwanie i ciche zrozumienie.
W Jutro o świcie wyciszona narracja doskonale komponuje się ze świetnymi zdjęciami Sophi Olsson. Choć patrzymy na świat pogrążony w żałobie, miękkie światło i ciepło słońca nie pozwalają zatopić się w marazmie. Rzeczywistość rozpada się na milion kawałków, a piękno natury i cichy zachód nie pozwalają zapomnieć o tym, że życie toczy się dalej.
Islandzki reżyser tworzy kino bez zbędnych fajerwerków. Intymne i wyciszone daje przestrzeń bohaterkom, by wyraziły siebie i swoje uczucia. Una i Klara stają się towarzyszkami w rozpaczy. Wiele dzieje się między słowami. Jutro o świcie daje przestrzeń na poruszające refleksje i mocne przytulenie do portretowanych bohaterów. Kino bólu, ale pełne nadziei na kolejne słoneczne dni.

daję 7 łapek!