– daję 7 łapek!

Dramat, który otarł się o nagrodę w Toronto, jest dziełem czadyjskiego reżysera. Mahamat-Saleh Haroun już prawie cztery dekady żyje we Francji. To właśnie tam tworzy, ale nie zapomina o swoim afrykańskim pochodzeniu. W najnowszym filmie na tapetę bierze problemy uchodźców z sąsiedniego państwa – Republiki Środkowoafrykańskiej. Naprawdę jednak dotyczą one o wiele szerszej grupy.

Kadr z filmu „Jesień we Francji”.





Abbas Mahadjir (Eriq Ebouaney) był nauczycielem w Bangi – stolicy kraju rozdartego wojną domową, biednego i skorumpowanego. We Francji miał otrzymać azyl wraz z żoną, dziećmi i bratem. Jednak ukochana Madeleine (Sandra Nkake) ginie podczas ucieczki z Republiki Środkowoafrykańskiej.

Rodzinę imigrantów poznajemy w momencie, kiedy są we Francji już 19 miesięcy. Mają przyzwoite mieszkanie, dzieci chodzą do szkoły, Abbas pracuje w warzywniaku. Obraz stabilizacji i bezpieczeństwa jest jednak złudny.

Kadr z filmu „Jesień we Francji”.

Właściciel mieszkania niedługo wraca i rodzina będzie musiała się wyprowadzić. Napiętą sytuację Abbas odreagowuje w pracy i zostaje zwolniony. Czy może być gorzej? Oprócz mieszkania i pracy, Abbasowi i rodzinie brakuje równie niezbędnych dokumentów.

W Paryżu Abbas zgłosił się do OFPRA (Francuski Urząd ds. Ochrony Uchodźców i Bezpaństwowców). Jednak próby ułożenia sobie życia w Europie na nowo spełzają na niczym. Abbas otrzymuje informację o konieczności opuszczenia kraju w ciągu 30 dni.





Zachwyca mnie sposób ukazania relacji między Abbasem a jego dziewczyną. Carole Blaszak (Sandrine Bonnaire) tylko fragmentarycznie wypełnia pustkę, jaka została po zmarłej żonie, ale jednak jej obecność jest niewypowiedzianą pomocą dla stroskanego ojca Asmy i Yacine.

Carole reprezentuje ciepło, bezpieczeństwo, szacunek – wszystko to, czego tułającej się rodzinie tak bardzo brakuje. Jej bezinteresowność i szczerość napawa nadzieją, ale – w obliczu zaistniałej sytuacji – także wielkim smutkiem.

Kadr z filmu „Jesień we Francji”.

„Jesień we Francji” poprzez codzienność kilku osób pokazuje dramat milionów. Robi to bez krzyku, zbędnego lamentu, patetyzmu, politycznych sloganów.

Jednak Etienne (Bibi Tanga) wykonuje gest niezwykle wymowny politycznie. Celowo nie piszę więcej o wujku dzieciaków, który emigrował z Afryki do Europy razem z Abbasem i jego latoroślami. To postać tajemnicza, która buduje wokół siebie mur, nie pozwala się do siebie zbliżyć. Dlaczego?


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply