– daję 7 łapek!

Współczesna kultura social mediów i uwielbienia celebrytów doczekała się już kilku negatywnych portretów. Fascynacja posiadaniem luksusowych dóbr w Bling Ring czy zachwyt cukierkową przemocą w Spirng Breakers uwypuklały to, co najgorsze w nierealistycznym wizerunku życia pełnego zabawy. Ingrid goes West wpisuje się w nurt krytyki, ale nie szczędzi humoru i satyrycznego podejścia do tematu. Choć Matt Spicer opowiada o tęsknocie do wyidealizowanego życia wprost z Instagrama, daleki jest od jednoznacznych ocen. W końcu każdy pragnie akceptacji i uwagi drugiego człowieka.

Ingrid goes West

Ingrid goes West

Ingrid (Aubrey Plaza) ma niebezpieczne skłonności do wtapiania się w wykreowaną rzeczywistość, by w pełni zawłaszczyć życie drugiej osoby. Zafascynowana artykułem o Taylor (Elizabeth Olsen) – instagramowej influencerce – wyrusza do Los Angeles, próbując się z nią zaprzyjaźnić. Radyklanie zmienia swoje życie, podporządkowuje je idealnemu, kwadratowemu obrazkowi, w którym nie zawierają się porażki czy niepowodzenia. Fascynacja zmienia się w obsesję, a samotność popycha do desperackich czynów. Ingrid goes West pokazuje social media w krzywym zwierciadle, ale przede wszystkim skupia się na ludziach, którzy mimo wszystko chcą być zauważeni i ważni.



Debiutujący Spicer podchodzi do swoich bohaterów z dużą dozą empatii. Nie idzie na skróty, umieszczając ich w pojemnych kategoriach czy schematach. Stara się w każdym odnaleźć dobre i złe strony, dzięki czemu prezentowana rzeczywistość staje się wielowymiarowa. Ingrid, choć trudna do polubienia, zyskuje sympatię dzięki desperackim próbom poszukiwania akceptacji. Spicer jej obsesję odmalowuje w czarnych barwach, ale pozostawia sporą przestrzeń na dowcip i satyrę. Jego wyczucie komedii pozwala na ucieczkę z dala od patetycznej wymowy obrazu ku przestrodze. Ingrid goes West to przede wszystkim portret codzienności i zagubienia w samotności.

Ingrid goes West

Ingrid goes West

Zatopiony w słonecznym Los Angeles daje poczucie luksusu, dzięki czemu idealnie wpisuje się w dyskusję o kreowaniu pięknego i nieskazitelnego wizerunku przez wybieranie obrazów, które prezentuje się światu. Ingrid goes West pełne jest małych smaczków, subtelnych spotkań i celnego rozwijania postaci. To dobrze skrojone indie movie, które bawi, ale przede wszystkim prowokuje do myślenia.

 Film dostępny od 25 marca na iTunes.
Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply