Houria niesie na swoich barkach ciężar swoich marzeń, ambicji, strachów i niezaleczonych traum osobistych, jak i narodowych. Dorastająca w Algierii czuje na swych plecach oddech przeszłości i widzi cień, który przysłania jej szanse na jasną i kolorową przyszłość. Mounia Meddour opowiada o świecie, który wciąż próbuje się otrząsnąć z wojny, męskiego punktu widzenia, bezradności i beznadziei wkradającej się w szczeliny codzienności. 

Houria: Walka z demonami przeszłości

Meddour zabiera nas do kobiecego świata. Młoda dziewczyna, Houria (Lyna Khoudri), jest utalentowaną tancerką, która pragnie spełniać swoje marzenia i zostać zawodową baletnicą. Nie może jednak w pełni skupić się na tańcu. By związać koniec z końcem pracuje jako sprzątaczka, a wieczorami obstawia nielegalne walki. Myśli nie tylko o sobie, ale w dużej empatii i miłości spogląda na matkę i przyjaciółkę. Pierwsza jest przedstawicielką pokolenia, które pogrzebało swoje marzenia i z podniesionym czołem przyjmuje to, co przynosi jej los. Druga nie przestaje spoglądać ku przyszłości w Hiszpanii, do której pragnie dostać się łódką przez morze. Patrząc na kobiece bohaterki, nieustannie ma się wrażenie, że wszelkie ich starania skazane są na niepowodzenie. Jakby ciążyło nad nimi tajemnicze fatum. Tym większa siła i nadzieja tkwi w Hourii, która wysoko unosi głowę i nie zatrzymuje się w swoich dążeniach.

Przeczytaj także: Bezmiar

Houria wyśmienicie kreowana przez Lynę Khoudri ma w sobie niesamowite pokłady wdzięku i siły. Czaruje już od pierwszych scen, a z jej oczu bije hardość i gotowość do działania. Kiedy podczas jednego z wieczorów zostaje napadnięta, a jej kariera baletnicy zostaje przekreślona, nie popada w apatię, ale powoli zbiera siły, by budować wokół siebie nową rzeczywistość. Jej świat ulega zmianie, dziewczyna przestaje mówić, a z otoczeniem kontaktuje się przy pomocy pisma, a później języka migowego, ale to wcale nie znaczy, że zamyka się na drugiego człowieka. Houria spotyka na swojej drodze kobiety, które – tak jak ona – są naznaczone traumą, stratą i niezrozumieniem. To we wspólnocie doświadczeń budują się głębokie relacje. Taniec staje się dla nich możliwością ekspresji i ujściem dla tłumionych emocji.

Houria porusza się po sprawdzonych schematach. Pokazuje świat z kobiecej perspektywy. Ma serce po właściwej stronie, ale niestety nie zawsze fabularnie daje radę wyrwać się zgranym kliszom. Meddour popada w dłużyzny, a zmiana tony w połowie filmu nie wychodzi mu na dobre. I choć nie wszystko jest idealna, całość potrafi urzekać jako girl power story z magnetyzującą Khoudri na czele. Francuska aktorka sprawdza się w emocjonalnych momentach, ale wyjątkowo błyszczy tam, gdzie taniec wyraża jej uczucia i myśli.

Ten film to poruszająca opowieść o stawianiu czoła rzeczywistości, która nie zawsze przyjmuje nas z otwartymi ramionami. Houria nie jest idealna, ale ma w sobie magię przyciągania. Pokazuje, że w kobietach jest siła. Otwarte zakończenie daje przestrzeń na nadzieję, że może kiedyś będzie pięknie.

-daję 6 łapek!

Related Posts

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Leave a Reply