– daję 7 łapek!

Finlandzki obraz, to naprawdę – jak w tytule – ciężka podróż. Ciężki jest sprzęt muzyczny naszego utalentowanego zespołu; ciężki jest metal, którym chłopcy są obwieszeni i w końcu: ciężka jest wieziona przez nich trumna…

Momentami ciężki może być także humor, bo „Heavy Trip” to jazda bez trzymanki. Specyficzna, zaskakująca, ale zabawna i rozgrzewająca otoczone północną surowością serce.

Kadr z filmu „Heavy Trip”.

Turo (Johannes Holopainen) to młody Fin, poszukujący swego miejsca na Ziemi. Jest zadeklarowanym metalem. Razem z kolegami od lat gra ostrą muzę w piwnicy. Młodzieńcy tworzą nie tylko grupę muzyczną, ale też są szczerze oddanymi sobie nawzajem przyjaciółmi. Chemia między odtwórcami głównych ról jest wyraźnie widoczna i jakość ich gry bardzo w filmie punktuje.

Jednocześnie życie w małym fińskim miasteczku nie jest dla chłopaków łatwe. Turo często spotyka się z obelgami ze względu na swoje długie włosy i ubiór. Społeczeństwo nie traktuje ich muzycznej pracy na poważnie, a urocza Miia (Minka Kuustonen), do której Turo smali cholewki, jest pilnowana przez zaborczego ojca-policjanta i rozwiązłego adoratora-piosenkarza.

Kadr z filmu „Heavy Trip”.

Zespół postanawia w końcu wyjść z piwnicy, kiedy nadarza się niepowtarzalna szansa wystąpienia na prestiżowym festiwalu muzycznym w Norwegii. Informacja o zbliżającym się debiutanckim koncercie szybko rozprzestrzenia się w miasteczku i nagle ekipa Turo pojawia się na językach wszystkich mieszkańców, co uruchamia falę nieporozumień. Chociaż członkowie metalowej grupy zdają się pogrążać z każdym kolejnym ruchem, kibicujemy im do końca i trzymamy kciuki za pomyślny finał ich zwariowanej przygody.

Kadr z filmu „Heavy Trip”.

Twórcy zastosowali szereg zabiegów, wzbogacających produkcję. Piękne widoki, głośna muzyka, barwne postacie. Od początku towarzyszy nam też narracja Turo. Chłopak przedstawia przyjaciół i opowiada o swojej codzienności. Komentarz jest trafny i dowcipny, dodaje obrazowi dynamiki. Bohaterów nie sposób nie polubić, a moje serce od razu kradnie ponadprzeciętnie inteligentny Pasi (Max Ovaska).

„Heavy Trip” to komedia, której humor nie do każdego trafi. Kradzież zwłok, wymiociny i muzyk skąpany w krwi renifera – elementy dla widza o mocnych nerwach. Jednak bohaterowie zdecydowanie zaskarbili sobie moją sympatię swoimi szczerością i prostolinijnością. Choć obraz pełen jest absurdów – bawi i uczy ponadczasowych prawd o bezwarunkowej przyjaźni i sile pasji.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply