Kryzys wieku średniego czy zbytnie zaangażowanie w pracę? Podążanie za swoimi pragnieniami czy pragmatyzm w wielkomiejskim rodzinnym bycie? Jean Holloway (Naomi Watts) osiadła w bezpiecznym życiu z przystojnym mężem i radosną córeczką, spełniając się zawodowo jako psychoterapeutka. Stagnacja zaczyna ją uwierać, a brak wyraźnych postępów w prowadzonych terapiach popycha do nieortodoksyjnych działań. Gypsy to opowieść o przekraczaniu granic poprowadzona w spokojnym i zrównoważonym tonie.
Gypsy – dwa życia, dwa smutki
Lisa Rubin nie chce szokować, nie dynamizuje akcji, skupia się na powściągliwych emocjach swoich bohaterów. Po pierwszych odcinkach Gypsy odnoszę nieodparte wrażenie, że zabrakło jakiegoś pazura i odwagi, które pociągnęłyby tę opowieść z dala od nieco banalnych i oklepanych wątków. Jean jest stateczną matką i panią psycholog, która wpadła w koleiny życia, o którym raczej nie marzyła. Ma wszystko, czego zapragnie, ale nie można jej uznać za dobrego psychologa. Przekracza granice, zbyt się angażuje i w nieoczywisty sposób manipuluje swoimi pacjentami. Kiedy po raz pierwszy schodzi do kawiarni o symbolicznej nazwie „Rabbit Hole” stanie się więźniem własnych pragnień. Niczym Alicja zagubiona w nudnej i bezbarwnej rzeczywistości, odnajdzie tam własne alter ego – Sidney (Sophie Cookson). Dziewczyna jest wcieleniem męskich (i kobiecych) pragnień – pociągająca, pewna siebie, zdecydowana i niezwykle atrakcyjna. Jej relacja z Diane – imię Jean, które przybiera w kontaktach z bliskimi swoich pacjentów – stanie się główną osią serialowej historii.
Gypsy jest powściągliwe i momentami wystudiowane jak główna bohaterka. Naomi Watts w perfekcyjnych ubraniach sztywno zasiada w fotelu i wysłuchuje problemów swoich pacjentów, choć sama wyraźnie ma problemy z rozprawieniem się ze swoją przeszłością i relacjami rodzinnymi. Choć radzi innym (czego robić nie powinna!), sama prześlizguje się przez swoje życie. Widzimy, że jej córka ma problemy z tożsamością płciową, a mąż raczej niechętnie powraca do domu po pracy. Jean angażuje się w życie innych, uciekając od swojego. Stąd jej alter ego – Diane – dzięki któremu może prowadzić podwójne. Wydawać by się mogło, że będzie z ogromnym zaangażowaniem przekraczać wszelkie granice i eksperymentować, a tymczasem próbuje odkrywać meandry ludzkich pragnień, ale przede wszystkim własnych oczekiwań wobec rzeczywistości.
Serial Rubin skupia się przede wszystkim na relacjach i konsekwencjach, które z nich wynikają. W przeciwieństwie do Małych kłamstewek nie odkrywamy tajemnicy z przeszłości, ale z lekką nutą zaciekawienia i niecierpliwości patrzymy, co zrobi i jak daleko posunie się Jean w swoim eksperymentowaniu z alternatywnymi wariantami swojego życia. Naomi Watts hipnotyzują swoją chłodną powściągliwością, ale to Sophie Cooskson ściąga całą uwagę, kiedy tylko pojawi się na ekranie.
Gypsy jest zachowawcze, nie przekracza granic dobrego smaku i nie szokuje. Lesbijskie wątki są przedstawione z nieśmiałością pensjonarki, a meandrowanie między światami sekty zapatrzonej w naturalne życie, narkotyczną rzeczywistością przegranej Alison, rockowego życia Sidney a rodzinnymi pieleszami wpadają w dobrze znany schemat. Całość ogląda się naprawdę bardzo dobrze, ale nie przynosi wypieków gorącego oczekiwania na kolejne wydarzenia. Zobaczymy, co przyniesie druga połowa sezonu.