Nominowana do Złotego Globu Grzesznica jest kameralnym dramatem psychologicznym ze śledztwem policyjnym w tle rozpisanym na dwie wyraziste postaci. Opiera się na dualizmach: zamknięcie kontra otwarcie, pamięć i niepamięć, aktywność kontra bierność i z wyważeniem odkrywa poszczególne elementy fabuły. Derek Simonds zanurza się w tematy poczucia winy i samodzielnego wymierzania sobie kary, podświadomości i zdolności do wypierania traumatycznych wydarzeń. Czysta poezja odkrywania tajemnicy.
Zbrodnia, ciało, brak motywu
Serial na podstawie powieści Grzesznica Petry Hammesfahr został rozpisany na osiem części. Choć każdy odcinek wypełniony jest serią zdarzeń i dociekań, myślę, że przydałoby się jeszcze jeden poświęcony postaci detektywa Harry’ego Ambrose (Bill Pullman), jego przeszłości i motywacji. Całość opowiada o Corze Tannetti (Jessica Biel), która pewnego letniego dnia popełnia zbrodnię. Spędzając czas na plaży z mężem i synem, chwyta za nóż i morduje młodego lekarze. Kobieta nie wie, dlaczego dopuściła się tego czynu i nieustannie utrzymuje, że nie znała swojej ofiary. Simonds rozpoczyna śledztwo – oczami Ambrose – by dociec prawdy. Zbrodnia została popełniona, brakuje motywu, a Cora dobrowolnie przyznaje się do winy i jest gotowa poddać się największej karze. Wyrzuty sumienia? Poczucie winy? Mroki przeszłości, której nie potrafi sobie przypomnieć?
Cora i Harry przeglądają się w sobie, jak w zwierciadle. Dwie zranione i naznaczone traumą jednostki, pozostawione gdzieś na margines społeczeństwa. Choć oboje doskonale – z większymi bądź mniejszymi problemami – funkcjonują wśród znajomych i rodziny, niosą w sobie ciężar popełnionych błędów i samodzielnie wymierzają sobie karę. Z każdym odcinkiem wchodzimy coraz głębiej w odmęty pamięci Cory, odkrywamy jej patologiczne relacje z matką i chorobę siostry, aż po feralną noc, kiedy spotkała Frankiego – mężczyznę z plaży.
Simonds dawkuje informacje. Powoli dorzuca poszczególne tropy, skupiając się na Corze i jej wewnętrznym zmaganiu z tłumionymi emocjami. Kobieta czuje, że w jej życiu wydarzyło się coś złego, ale nie ma dostępu do przykrych wspomnień. Ambrose staje się w ten sposób jej przewodnikiem na drodze do prawdy i być może pewnego uzdrowienia. Na początku patrzymy na ich relację, jak na starcie, próbę siły. Dopiero z czasem przybiera innych odcieni, aby przerodzić się w przedziwną zależność.
Mistrzowska Biel i Pullman!
Grzesznica to przede wszystkim bardzo dobrze zarysowane postaci, które w obliczu zbrodni nie poruszają się wokół pytania „kto”, ale „dlaczego”. Zbrodnia przestała być tajemnicą, liczy się motywacja. Jessica Biel tworzy postać wyważoną, cichą i w pewien sposób dystyngowaną. Nie krzyczy, tylko z chłodem przygląda się sytuacji, w której się znalazła. Partnerujący jej Bill Pullman mógłby uchodzić za jedynego sprawiedliwego w małym, brudnym miasteczku. Jednak jego Ambrose zbudowany jest na odcieniach szarości, niejednoznacznych działaniach i zagubieniu. Dąży do prawdy, choć już dawno mógłby porzucić prowadzoną sprawę, drąży i nie odpuszcza. Co prawda zabrakło mi jakiegoś dopełnienia jego postaci, odkrycia jeszcze jednej karty, sięgnięcia do jego przeszłości, aby domknąć wizerunek zagubionego i samotnego mężczyzny, który swoim śledztwem chce zrekompensować popełnione grzechy.
Derek Simonds stworzył serial niezwykle brudny i emocjonalnie wyczerpujący. Przebłyski słońca pojawiają się niezwykle rzadko na szarym i ponurym niebie. Choć pokusił się o kilka uproszczeń i skrótów, spójnie domknął opowiadaną historię, oddając Corze całą swoją uwagę. Grzesznica nie jest odkrywcza, nie zaskakuje formą czy sposobem opowiadania, ale wciąga i intryguje, a to już jest niezwykle dobra rekomendacja.