UWAGA SPOILERY!
Nie jest to otwarcie z przytupem, ale twórcy Gry o tron przyzwyczaili nas do tego, że fajerwerków możemy się spodziewać znacznie później. Pierwszy odcinek 8 sezonu jest pełen spotkań i powrotów, powolnego budowania atmosfery i ustanawiania sojuszy. Zima nadeszła, świat spowija śnieg i ponura aura. Rzadkością stanie się słońce i ciepło Królewskiej Przystani. Winterfell staje się ostatnią nadzieją Siedmiu Królestw.
Gra o tron – emocjonalna powściągliwość
Pierwszy odcinek nie przynosi zbyt wielu zaskoczeń, ale stawia nowe pytania. Co Jon Snow zrobi w kolejnych krokach i jak zachowa się w relacjach z Daenerys? Jaki plan ma Cersei, wstrzymując swoje wojska przed wyruszeniem na północ? Zapewne twórcy Gry o tron będą nam dawkować informacje i możemy być im za to wdzięczni, widząc, jak dobrze rozkładają akcenty w pierwszym odcinku.
Powrót Snowa do Winterfell wraz z niechcianą królową pełen jest głęboko skrywanych emocji. Piękne wkroczenie do zamku z pokaźną armią i dwoma smokami może imponować, ale przeraża lordów, którzy wybrali Jona na swojego króla. Honorowi i ostrożni wobec nieznajomych podchodzą z dystansem do Daenerys Targaryen – ona nie jest ich królową i to jeden z palących problemów, który Północ będzie musiała rozwiązać.
Rodzinne spotkania w Winterfell
Spotkania Jona z siostrami są wyważone. Sansa nauczyła się kalkulować i powstrzymywać emocje. Podchodzi do Snowa z dystansem, a jej relacje z Daenerys opierają się na grzecznościowych uśmiechach. Widać jednak, że lady Stark nie akceptuje nowej królowej. Jej niechęć jest w pełni wiarygodna, biorąc pod uwagę jej przeszłość. Aryia jest cichą radością tego odcinka. Niesie w sobie filuterną radość i ciepło – jest zabawna w spotkaniu z Gendrym i pokazuje prawdziwe emocje podczas rozmowy z Jonem.
Kto zasiądzie na tronie?
W tym odcinku padają też pierwsze tropy, kto powinien zasiąść na tronie. Siedem Królestw powinno mieć króla i królową. I choć wydaje się to racjonalne rozwiązanie, nie spodziewałabym się takiego wyniku, szczególnie dlatego, że taka sugestia rzucona w pierwszym odcinku, szybko musi zostać obalona. Zastanawia też bierność Cersei. W jej głowie musiał zrodzić się jakiś plan i jestem niezmiernie ciekawa, jakie będą jej kolejne kroki. Wyważona i zdeterminowana na pewno będzie chciała wymierzyć sprawiedliwość za braterską zdradę.
Spotkania po latach
Gra o tron rozpoczyna się serią spotkań i wielkich informacji. Wielkich dla bohaterów, ponieważ my – jako widzowie – zdążyliśmy się z nimi oswoić. Najważniejsze wydarzenia z tego odcinka zapewne ukształtują cały sezon. Jon Snow w końcu dowiaduje się, kim tak naprawdę jest i kto jest jego ojcem. Jako Targaryen ma pierwszeństwo do tronu – jak się zachowa, posiadając tę wiedzę i czy wyjawi prawdę Daenerys? Na razie jestem nieco rozczarowana wyważoną reakcją Snowa – na wiadomość, która wywraca całe jego życie do góry nogami reaguje z dostojeństwem i tylko lekką dozą szoku. Drugą ważną sceną jest pierwszy smoczy lot Snowa nad Winterfell. Pięknie sfilmowany, pełen emocji i podskórnego dreszczyku.
Pierwszy odcinek bawi się sentymentem, a centrum jego emocji tkwi nie tyle w prowadzonej akcji, co spotkaniach dawno niewidzianych bohaterów. Postaci, które nie spotkały się od pierwszego sezonu mają swoje momenty i zobaczymy, jak zostaną poprowadzone ich relacje. Gra o tronrozpoczyna się małymi radościami i sporą dawką niepokoju – szczególnie w momentach, gdy na ekranie pojawia się Bran. Przenikliwe spojrzenie i aura pewnego napięcia pokazują nam, że tak naprawdę – jak Jon Snow – nic nie wiemy. Najlepsze i zarazem najgorsze dopiero przed nami.