Jakież to prawdziwe, smutne i wesołe zarazem, kiedy – już niemłode, ale unikatowe – artystyczne talenty zostają stłamszone przez polityczną koniunkturę i gust masowego odbiorcy. Gotowi na wszystko. Exterminator przygląda się przaśnej polskiej prowincji, ale przede wszystkim opowiada o szorstkiej, męskiej przyjaźni, która potrafi jednoczyć w imię walki ze wspólnym wrogiem.
O ile wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że Michał Rogalski przygotował kolejną niewyszukaną komedię z licznymi wpadkami i słownymi grami, możemy liczyć na pozytywne rozczarowanie. Na ekranie nie zobaczycie ogranych twarzy, jednoznacznie kojarzonych w ostatnich latach z tym gatunkiem (nie ma Karolaka!), ale aktorów, którzy gustują w nieco bardziej ambitnym repertuarze. Chemia panująca między nimi oraz możliwość improwizacji na planie sprawiła, że z prawdziwą przyjemnością ogląda się czterech facetów tworzących zespół.
Marcyś (Paweł Domagała), Jaromir (Krzysztof Czeczot), Lizzy (Piotr Żurawski) i Makar (Piotr Rogucki) wraz z niedawno zmarłym Cypkiem (Sebastian Stankiewicz) w czasach szkolnych stworzyli metalowy zespół Exterminator. Ostre brzmienia, zapał do muzyki i przyjaźń pomogły im w wylansowaniu przeboju „Time to Kill”, który miał się stać ich przepustką do wielkiego świata. Niestety, zachłysnęli się sukcesem, zatopili w narkotyczno-alkoholowym ciągu i marzenia o sławie zostały pogrzebane. Gitary i kurtki z ćwiekami trzeba było zamienić na garnitur, wygodny rodzinny samochód i ciepłą posadkę u ojca w sklepie. Jednak los daje im drugą szansę pod postacią środków unijnych na rozwijanie lokalnej kultury. Burmistrz Kochanowa (Dominika Kluźniak) wraz z natchnionym Polakiem, Ewrestem (Eryk Lubos), stają się ich przepustką do marzeń. Tylko jak wiele można poświęcić, by osiągnąć sukces?
Michał Rogalski przedstawia przede wszystkim niezwykle barwną przyjaźń i spóźnione dorastanie. Pokazuje ludzi, którzy dopasowali się do sytuacji ofiarowanej przez szarą rzeczywistość. Znudzeni życiem i jego monotonią potrzebowali tylko bodźca, by odzyskać wiarę w własne możliwości. Gotowi na wszystko. Exterminator pokazuje pasję, ale też frustracje płynące z zaprzedania duszy diabłu. Aby uzyskać dofinansowanie, chłopaki muszą zmienić repertuar i wystąpić na lokalnych festynach. Z głośników poleci, m.in. Kombii, IRA i TSA, a w tle Rogalski pokazuje Polskę – lokalną, trochę szarą, ale przaśną i zabawną.
W Gotowi na wszystko. Exterminator nie zabrakło humoru, lekkich dowcipów i barwnych postaci. Biesiada Exterminatora z kochanowskim zespołem Wisienek i Duchem Puszczy na stole na pewno pozostanie na długo w pamięci. Rogalski stworzył komedię, która jest autentycznie zabawna i choć na idealnym obrazie pojawia się kilka rys i niedociągnięć, wciąż można uznać tę produkcję za duże zaskoczenie. Szczególnie, że soundtrack współgra z obrazem, nieraz stając się dopełnieniem czy komentarzem. Jest spójnie, zabawnie i naprawdę komediowo!