Gdzie śpiewają raki? Na końcu świata, gdzieś w otulonych tajemnicą bagnach Barkley Cove w Karolinie Północnej. Olivia Newman przenosi na duży ekran bestseller New York Timesa, by opowiedzieć o porzuceniu, zamkniętym kręgu przemocy i tajemnicy tak wielkiej, że zabiera się ją ze sobą do grobu.
Rozłożyste tereny skrywają wiele sekretów. Zamieszkiwane przez liczne istoty żywe, posiadając bogatą florę i faunę. To one będą towarzyszyć Kyi (Daisy Edgar-Jones) przez całe jej życie, w najwznioślejszych chwilach szczęścia, jak i w okrutnych zderzeniach z brutalną rzeczywistością. Poetyckie krajobrazy wypełniają “Gdzie śpiewają raki”, budując baśniową aurę świata, w którym dziewczyna z bagien zakochuje się, stawia czoła przeciwnościom i odkrywa pasję wypełniającą jej życie. Newman sennie i ze sporą dawką romantyzmu snuje się po plenerach, by opowiedzieć historię życia młodej dziewczyny oskarżonej o morderstwo.
Przeczytaj także: Bullet Train
“Gdzie śpiewają raki” zaczynają się od zabójstwa. Ginie młody chłopak, a oczy wszystkich mieszkańców miasteczka zwracają się w kierunku wyalienowanej dziewczyny z domu na bagnach. Kiedy nikt nie daje jej szans, w jej celi pojawia się ostatni sprawiedliwy prawnik w typie Atticusa Fincha (postać z “Zabić drozda”), który postanawia reprezentować ją w sądzie. Kya opowiada mu historię swojego życia, dzieląc się z nim wspomnieniami z wypełnionego przemocą dzieciństwa, a także romantycznymi relacjami z troskliwym Tatem (Taylor John Smith) i miejscowym playboyem Chasem (Harris Dickinson). W tle rozgrywa się rozprawa sądowa, ale to nie ona jest tutaj najważniejszym elementem.
Newman nie jest zainteresowana policyjnym śledztwem. Zbrodnia zostaje zepchnięta na drugi, a nawet trzeci plan. W “Gdzie śpiewają raki” przede wszystkim chodzi o historię dziewczyny, która potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji. Romantyczna, ale rozważna. Silna, lecz pełna wrażliwości gotowa, by pokochać całym sercem i wyrwać się z odmętów bolesnej przeszłości. Reżyserka przygląda się Kyi i konstruuje miłosny trójkąt pełen rozczarowań i wątpliwości. Niestety między aktorami brak chemii uniemożliwia wiarę w siłę uczuć bohaterów. Pozornie płomienne romanse pozbawione są werwy i żaru, a całość wydaje się płaska i bez emocji.
Przeczytaj także: Czarny telefon
Ten film staje w rozkroku między dwoma porządkami i w żadnym się nie sprawdza. Pozbawiony napięcia nie może być kryminałem. Zbyt płaski emocjonalnie nie nadaje się na sprawny melodramat. Newman nie potrafi intrygująco opowiadać o kontrowersyjnych sprawach: odwraca wzrok od przemocy, nie pochyla się nad wyobcowaniem i nękaniem, ucieka od społecznego napiętnowania. Ślizga się po powierzchni zajmujących tematów, by stworzyć film bezbarwny i bez polotu.
“Gdzie śpiewają raki” to produkcja zachowawcza i bez wyrazu, w której natura przejmuje kontrolę nad narracją. Dopieszczone kadry prezentują się ładnie, ale brak w nich świetlistych punktów, gotowych by ożywić senną atmosferę Karoliny Północnej. Newman stworzyła banalną opowieść o dziewczynie, która potrzebowała miłości. Księżniczka z bagien, która natrafiła na złego i dobrego księcia, nie wychodzi z tej historii obronną ręką.