G20 w reżyserii Patricii Riggen to kino akcji o wpływowych ludziach w opresji. Życie przedstawicieli najbogatszych państwa na świecie jest zagrożone, patos miesza się ze strachem i przerażeniem. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że znamy ten zgrany schemat na pamięć. Powtarzanie go w koło nie przynosi niczego dobrego. Potrzeba odrobiny dystansu.

Viola Davis in G20. (Photo Credit Ilze Kitshoff/Prime Video). © Amazon Content Services LLC

G20: Sama przeciwko światu

Prezydent Sutton (Viola Davis) to przywódca na miarę trudnych czasów. Z doświadczeniem militarnym, odważna, kreatywna i oddana rodzinie ucieleśnia pożądane cechy u lidera. Niestety jej prezydentura nieco chwieje się w posadach, a cała nadzieją na umocnienie pozycji zostaje ulokowana na szczycie G20, gdzie prezydent ma przedstawić plan na umocnienie waluty i wsparcie biedniejszych rejonów. Nie wszyscy podzielają jej entuzjazm, a wkrótce okaże się, że zjednanie sceptycznym polityków to najmniejszy z jej problemów. Na elitarnym zjeździe pojawiają się nieproszeni goście – terroryści. 

Jak przystało na liderkę wolnego świata prezydent Sutton nie poddaje się bez walki. Kobieta zakasa rękawy i w eleganckiej sukience oraz adidasach rusza do akcji. Jej misja to nie tylko uwolnienie zakładników, ale przede wszystkim uratowanie męża i dzieci. Nieważne, że dla nich będzie w stanie poświęcić dobro swoich obywateli. Nie od dziś wiadomo, że prezydent podążający za swoimi ideałami zawsze pokona zło, nawet jeśli będzie to wymagało chwilowego paktu z diabłem. 

Czytaj także: Klątwa

G20 wpisuje się w schemat kina akcji. Potrafi dobrze budować napięcie, choć nie ma w sobie ani odrobiny zaskoczeń. Viola Davis wyjątkowo topornie próbuje zbudować postać gdzieś na granicy poważnej przedstawicielki ludu i kochającej matki. Balansuje między czułością a brawurą. Jest przy tym niewiarygodna. Gdy z surową miną stawia czoła terrorystom, bawi, lecz nie przeraża. 

Viola Davis and Antony Starr in G20. (Photo Credit Ilze Kitshoff/Prime Video). © Amazon Content Services LLC

Riggen naciąga fabułę do granic absurdu. Wiemy, że w kinie akcji logika nie zawsze wygrywa z efektownymi zagrywkami, tutaj jednak trudno przymknąć oko na mało wiarygodne pasmo sukcesów silnej liderki i jej sprytnych dzieci. G20 wypadałoby zdecydowanie lepiej, gdyby uderzyło w mniej poważne tony. Niestety reżyserka nie potrafi bawić się formułą. Wszystko w tym filmie jest na serio i bez odrobiny dystansu. Nie sprawia to jednak, że przejmujemy się losem przetrzymywanych dygnitarzy. Ich przynajmniej uratuje Sutton.

daję 4 łapki!

Related Posts

Polska komedia od lat nie ma się najlepiej. Próbuje uderzać w minorowe tony, bratać się z...

Jutro o świcie nic już nie będzie takie samo. Kilka godzin może diametralnie zmienić czyjeś życie....

Maj 1968 roku w Paryżu był gorący. Miasto zalała fala protestów, które przeniosły się na całą...

Leave a Reply