– daję 8 łapek!
Są takie filmy, do których długo nie możesz się przekonać, a w końcu Cię oczarowują.
Co więcej, nie potrzeba tym czarom wzniosłej muzyki, kolorowych kostiumów czy efektów specjalnych. Obrazy takie jak ten bronią się historią i porządnym aktorstwem.
Zastajemy Fritza Bauera w jego domu. Jeżeli nie pamiętamy jego nazwiska z lekcji historii, to nie do końca jeszcze wiemy, z czym mamy do czynienia. Mówi się, że mężczyzna próbuje targnąć się na swoje życie. Nic z tych rzeczy! Bauer stawia przed sobą cele, które napędzają go do działania. Bardziej prawdopodobne jest, że ktoś, komu zagraża, chciałby się pozbyć niewygodnego prawnika.
Urodzony w 1903 roku w Stuttgarcie Fritz Bauer to niemiecki sędzia i prokurator żydowskiego pochodzenia. Starał się m.in. o rehabilitację uczestników zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 roku, po części dzięki jego działaniom sąd uznał III Rzeszę za „państwo bezprawia”, odegrał kluczową rolę w drugim procesie oświęcimskim we Frankfurcie.
Jako prokurator generalny Hesji nie dawał za wygraną i usilnie dążył do rozliczenia się Niemiec z hitlerowską przeszłością. Tropił nazistowskich zbrodniarzy, by doprowadzić ich przed sprawiedliwy sąd.
„Fritz Bauer kontra państwo” opowiada o poszukiwaniu głównego koordynatora i wykonawcy planu ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej Adolfa Otto Eichmanna. Niemiecki funkcjonariusz należał do Gestapo, Schutzstaffel i Sicherheitsdienst. Po kapitulacji III Rzeszy podszywał się pod żołnierza o niższej pozycji. W 1946 roku uciekł z amerykańskiego obozu jenieckiego. Ukrywał się w Niemczech czy Skandynawii, w końcu trafił do Argentyny, gdzie sprowadził swoją rodzinę i żył bezpiecznie przez kilka lat.
W tym momencie reżyser Kraume splata w swym dziele losy Fritza Bauera i Adolfa Eichmanna. Bauer otrzymuje list od mężczyzny, który twierdzi, że chłopak, w którym zakochała się jego córka, to syn ukrywającego się Eichmanna. Prowadzone przez Bauera od lat śledztwo nabiera rumieńców.
„…kontra państwo”? Niestety, nie wszyscy Niemcy chcą pociągnięcia do odpowiedzialności zbrodniarzy wojennych. Naziści kryją się nie tylko wśród pracowników fizycznych fabryk przedsiębiorstw takich jak Mercedes-Benz – ale też na wysokich stanowiskach państwowych. Wpływowi ludzie blokują działania Bauera, by chronić siebie i swoich nazistowskich kolegów.
„Fritz Bauer kontra państwo” to dobra lekcja historii, troszeczkę thrillera i niezłe kino psychologiczne. Wcielający się w tytułową rolę Burghart Klaußner wypada celująco. Nabieramy ogromnego szacunku do Bauera i kibicujemy mu z wypiekami na twarzy.
Jednocześnie filmowe postacie nie są gloryfikowane. Ani Bauera ani jego wspólnika – prokuratora Karla Angermanna (równie przekonujący Ronald Zehrfeld) – nie pozbawia się przywar. Obaj podejmują nierozsądne decyzje, zdarza się im błądzić, bywają egoistyczni czy zniecierpliwieni.
Nie znajduję w tym obrazie wad. Nie jest to kino powalające na kolana, ale zastosowane w nim dobrze prowadzona fabuła i poprawna realizacja zasługują na 8 łapek. Film może być ciekawym punktem wyjścia do zgłębienia tej części historii świata.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!