W świecie nieustannego przebodźcowania potrzeba nam opowieści na ukojenie. Flow Gintsa Zilbalodisa jest niczym lek na chaos codzienności i cudowną lekcją o międzygatunkowym porozumieniu w obliczu apokalipsy. Animacja pełna alegorii przypomina, że nie wszystko musi krzyczeć i jarzyć się tysiącem barw, by bawić i poruszać.

Flow: Wyciszony przepływ emocji

Czarny Kocur ma swoje wydeptane ścieżki, które przyjdzie mu zmienić. Gdy podczas jednej z leśnych wędrówek, świat pochłonie woda, będzie musiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości i zawalczyć o przetrwanie w otoczeniu nowych towarzyszy. Celebrujący samotność koci bohater trafi na łódkę przemierzającą mistyczne krajobrazy wraz z kapibarą, ptakiem, lemurem i psem. Trzeba przyznać, że to prawdziwa mieszanka temperamentów i upodobań, w której nasz bohater nie będzie mógł na początku się odnaleźć.

Zilbalodis pokazuje jednak, że wszystko płynie, a zmiana jest czymś nieuchronnym. Musimy się adaptować do nowych sytuacji i dobrze, gdy potrafimy skorzystać z pomocy innych. Flow mówi o tym, że znajdujemy się w złożonym ekosystemie i nie jesteśmy w stanie egzystować w oderwaniu od niego. Zabiera nas do posthumanistycznej rzeczywistości pełnej tajemnic i domysłów. Łotewski reżyser nie chce podawać widzom wszystkiego na tacy, dlatego buduje swój świat ze szczątkowych informacji. Pozwala na to, by wyobraźnia pracowała z podwójną mocą. Gdzieś w oddali możemy zobaczyć resztki ludzkiej cywilizacji. Jednak nigdy nie dostaniemy odpowiedzi, co stało się z naszym gatunkiem i czy świat w pełni znajduje się pod zwierzęcym władaniem.

Przeczytaj także: Zaklęci

Flow to obraz, który można odbierać na wiele sposobów. W ten najprostszy to po prostu pięknie skonstruowana opowieść o międzygatunkowej przyjaźni. Sprawnie stworzona animacja, pełna praw i migotliwych światełek, które dodają jej magii. To pełna humoru i pozbawiona dialogu przygoda, gdzie małe nieporozumienia urastają do wielkiej rangi, a sztuka kompromisu może stać się kluczem do przetrwania. Gdy wejdziemy głębiej w historię stworzoną przez Zilbalodisa, dostrzeżemy rozważania o tożsamości, wewnętrznej podróży, umiejętności uczenia się, kooperacji czy świecie, który buduje nowy porządek.

Zilbalodis tworzy historię, która ma tytułowe flow i pozwala się w sobie zanurzyć. Milczący obraz przybiera mistycznego wymiaru, a klamra kompozycyjna – piękne przeglądanie się w wodzie niczym w zwierciadle: najpierw robi to sam kot, w finale dołącza do niego cała “łódkowa” ekipa – potrafi wzruszyć. Flow to jedna z ciekawszych współczesnych animacji. Lek na szalone rozedrganie i chaos. Choć bohaterowie filmu muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości, niosą w sobie przesłanie, że wszystko będzie dobrze.

daję 7 łapek!

Related Posts

Zatopieni w pędzącym świecie opieramy się na prostych i szybkich ocenach. Często zachowania i...

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Leave a Reply