Przedłużenie rodu, przekazanie swoich genów i walka o męski honor to tematy, które zajmują doktora Hindle (Pierce Brosnan) oraz Adriana (Justin Theroux). Zdeterminowani, nieco demoniczni przekraczają pewne granice, bawiąc się w boga. False Positive to horror w pięknym kostiumie, który, zamiast straszyć, intryguje. John Lee nie zrzuca na nas serii obowiązkowych strachów i lęków, tworząc film wpisujący się w nową falę horroru, którą reprezentują Jordan Peele czy Ari Aster. Niepewność rodzi się w naszych głowach.

Lucy (Ilana Glazer) i Adrian są małżeństwem. Oboje mają satysfakcjonującą karierę, perspektywy rozwoju przed sobą i wspólne marzenie – dziecko. Niestety, pomimo starania, nie mogą zajść w ciążę. Wtedy na horyzoncie pojawia się wybitny specjalista w swojej dziedzinie i dawny profesor Adriana – doktor Hindle. Przystojny, miły i troskliwy gwarantuje im pełnię sukcesu. Sprawy się komplikują, kiedy Lucy zachodzi w ciążę mnogą i staje przed moralnym dylematem wyboru między córką a bliźniakami. Gdyby tego jeszcze było mało Lucy zaczyna mieć złe przeczucia wobec czarującego doktora. Czuje, że za jego czarującym uśmiechem skrywa się jakaś mroczna prawda.

Przeczytaj także: 7 days

John Lee wkracza do dziwnego świata kliniki płodności, gdzie w sterylnej rzeczywistości wszystko jest możliwe. Idealny doktor z perfekcyjnymi asystentkami oferuje wymarzoną przyszłość i upragnione potomstwo przy pomocy tajemniczych metod. Reżyser wykorzystuje ułudę poukładanego świata, by wprowadzić do niego nieco zamętu i niepewności. Interesująco buduje narrację wokół motywu ciąży i z ironią komentuje męski punkt widzenia. Wszelkie wątpliwości i zagubienie Lucy puentuje „mommy brain”, deprecjonując jej możliwość logicznego myślenia.

W False Positive w dużej mierze chodzi o walkę sił i odzyskanie kobiecej siły. Lucy chce tworzyć swoją opowieść na własnych warunkach, choć męski świat coraz bardziej przejmuje kontrolę nad jej myśleniem i działaniem. Lee buduje atmosferę niepewności i osaczenia, pokazując osamotnienie bohaterki w walce o możliwość decydowania o samej sobie. Lucy próbuje przejąć kontrolę i kierować własnym życiem, a jej chęć usamodzielnienia przyjmuje radykalną formę. To nierówna walka, w której kobieta sięga po siłę w świecie, gdzie nikt nie traktuje jej poważnie.

Przeczytaj także: Poser

False Positive ma w sobie świetną energią i odpowiednią dawkę niepewności. Aktorzy grają jak z nuty, dzięki czemu z zaangażowaniem śledzimy ich losy. Glazer hipnotyzuje, zamieniając się w nieco demoniczną walkirię. Napięcie narasta z każdą sekundą, prowadząc do zaskakującego finału. Lee nie tworzy niczego odkrywczego, ale ciekawie bawi się motywami. Strzeżcie się kobiecej siły w walce o wolność i marzenia!

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply